27 lutego 2016

"Nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis przy boskich auxiliach podnieść nie można" (Rok Sienkiewicza, część 1)

Na zdjęciu: Kamieniec Podolski — miasto i zamek w płd.-zach. części Ukrainy, ok.140 km na południe od Tarnopola i Zbaraża; naturalna twierdza w zakolu rzeki Smotrycz opierała się oblężeniom tureckim i kozackim aż do 1672 r.; po panowaniu tureckim (1672–1699) pozostał w Kamieńcu muzułmański minaret przy katedrze św. Piotra i Pawła.



Henryk Sienkiewicz w roku 1901 w liście do autora "Herbarza polskiego" odwołał się do "najważniejszego dokumentu" z dziejów rodu, jaki posiadał. To rozkaz króla Zygmunta III oświadczający, iz pułkownik Piotr Oszyk Sienkiewicz, komendant Kamieńca Podolskiego - w roku 1589 "z Tatarami mężnie i wzorowo walczył" (Barbara Wachowicz w: Siedziby wielkich Polaków, Świat Książki, Warszawa 2015, s. 482)


 

[...] nie wolno jest chrześcijaninowi w moc Bożą wątpić, a obywatelowi więcej nad swym własnym niż nad ojczyzny nieszczęściem płakać, gdyż prywata to jest swego rodzaju mieć więcej łez dla siebie niż dla publiki — i więcej swego kochania żałować niż klęsk powszechnych (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).

 
Wróg najgorszy to nie Chmielnicki, ale nieład wewnętrzny, ale swawola szlachty, ale szczupłość i niekarność wojska, burzliwość sejmów, niesnaski, rozterki, zamęt, niedołęstwo, prywata i niekarność — niekarność przede wszystkim. Drzewo gnije i próchnieje od środka (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).

Każdy służy ojczyźnie jak rozumie; niechże Bóg sądzi intencje (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem). 

Zapomnieli już ludzie śmiać się w tej Rzeczypospolitej, jeno jęczą jako ten wicher w kominie (Henryk Sienkiewicz, Ogniem i mieczem).

 



 Czas najwyższy zainaugurować na swoim blogu Rok Sienkiewicza! Wróciłam zatem do Trylogii, a jakże! Najpierw oczywiście do Ogniem i mieczem. Dalibóg ponowna lektura (przeplatana gawędami Barbary Wachowicz o pisarzu)  dostarczyła licznych wzruszeń, na przykład "za grdykę mnie trzymała" scena śmierci Podbipięty i jego pogrzebu. Śmiech wywoływały fortele i mowy jowialnego Zagłoby. Nie przeszkadzała mi konwencja pomieszania realizmu z baśniowością (czego najlepszym wyrazem jest postać czarownicy Horpyny) oraz w pewnej mierze idealizowania.


 Trylogia to uniwersalne (z nieprzemijającym wciąż przesłaniem) i panoramiczne dzieło, oparte na prostym schemacie fabularnym: z wartką pełną niespodziewanych zwrotów akcją, wątkiem miłości z przeszkodami, soczystymi postaciami, barwnymi i żywymi opisami batalistycznymi. Wrażenie zachwytu wzmaga plastyka charakterystyki, uwydatniająca urodę miejsca, w której toczą się konkretne wydarzenia. Sienkiewicz "bardzo misternie wykalkulował sobie" namalowanie polskich dziejów. 

Ogniem i mieczem czytałam z nieustającą admiracją, mocno utożsamiając się ze wszystkimi bohaterami, nawet nakreślonymi negatywnie lub stereotypowo, na przykład Bohunem i Skrzetuskim. Godzi się przypomnieć, że akcja toczy się w latach 1647-1654, w okresie powstania Chmielnickiego na Ukrainie. W czasie tej wojny z Kozakami Polacy odnoszą tylko jedno zwycięstwo, pod Beresteczkiem. Sienkiewicz opisuje więc przede wszystkim porażki polskich oddziałów: pod Żółtymi Wodami i Korsuniem, upadek Baru, haniebną klęskę pod Piławcami, ciężką i okupioną wieloma stratami obronę Zbaraża, która kończy się zawarciem ugody. Mimo to można odnieść wrażenie, że powieść ukazuje wręcz lata triumfu polskiego oręża. To jest dopiero majstersztyk literacki! Pisarz pragnął bowiem, żeby czytelnik uwierzył, że:

nie masz takowych terminów, z których by się viribus unitis przy boskich auxiliach podnieść nie można.

Historycy (pozytywiści zwłaszcza) toczyli spory wokół pierwszej części Sienkiewiczowskiego tryptyku. Pisarzowi zarzucano odstępstwo od prawdy historycznej: lekceważenie ważnych symptomów kryzysu Rzeczypospolitej, stawianie na piedestał kresowego magnata, Jeremiego Wiśniowieckiego, którego samowola mogła być przyczyną rozpadu państwa, wreszcie minimalizowanie krzywd doznanych przez Kozaków. 

Niezależnie od sporów historyków czytelnicy byli, są i będą w najwyższym stopniu ukontentowani. Powieści Henryka Sienkiewicza były przez Polaków wręcz rozchwytywane i uwielbiane, czego przykład podaje Stefan Żeromski w trzecim tomie dzienników:


 "Józef opowiada mi rzecz następującą. Był raz w zimie t.r. w Staszowie, miał interes na poczcie, czekał tam więc. Razem z nim czekało na przyjście poczty ze dwudziestu szewców, czeladników, sklepikarzy - czekali na 'Słowo'. Gdy poczta przyszła, urzędnik pocztowy zaczął czytać 'Potop' na głos... Ci ludzie czekali tam parę godzin, oderwawszy się od pracy, aby usłyszeć dalszy ciąg  powieści. Nie darmo mówią, że naród zdaje przed Sienkiewiczem egzamin z uczuć polskich. Jest to objaw znamienny. Sam widziałem, jak w Sandomierskiem , jak wszyscy, tacy nawet, którzy nigdy nie czytają, dobijali się o 'Potop'. Książki kursują, rozbiegają się błyskawicznie. Niebywałe, niesłychane powodzenie. Sienkiewicz zrobił dużo, bardzo dużo. Niech imię jego będzie pochwalone".

Nic dziwnego, że Prus kąsał, gdyż zazdrościł Sienkiewiczowi niebywałego sukcesu. Dalibóg trzeba mieć duszę zeskorupiałą bądź nie mieć serca lub mieć je z kamienia, by nie pokochać Trylogii. Choć trzeba przyznać, że Prus w swoim pamiętnym artykule dowcipnie ocenił poszczególnych bohaterów.


Kiedy francuska dziennikarka spytała Henryka Sienkiewicza, jaka jest jego największa miłość życia, pisarz odparł zalotnie: "Kiedy się kocham, to w języku polskim". Zanurzając się w polszczyźnie Trylogii, można poczuć jej prawdziwy smak, jej urodę, potęgę i moc. Każda stronica Trylogii pulsuje życiem, a losy bohaterów opowiedziane są ze swadą, jędrnym stylem wywiedzionym ze staropolszczyzny. Nasycona jest jasną i szlachetną mową.


***************************************************************


Moje ulubione powiedzonka z Ogniem i mieczem:

Słuchać hadko! (Podbipięta)
Jechał go sęk!; Dla takiego tałałajstwa musimy się inkomodować (Zagłoba)
Jedna ona zazula, jedna na świecie! (Bohun)



 



Stronica gawędy Barbary Wachowicz w Siedziby wielkich Polaków (Świat Książki, Warszawa 2015)

Stronica gawędy Barbary Wachowicz w Siedziby wielkich Polaków (Świat Książki, Warszawa 2015)









11 komentarzy:

  1. Ja też w tym roku czytam po raz kolejny Trylogię. Mamy nawet to samo wydanie :)
    Skończyłem właśnie "Potop". Teraz został mi "Pan Wołodyjowski".
    Poza tym po raz pierwszy przeczytałem "Wiry". Zamierzam sięgnąć po gawędy Barbary Wachowicz. Mam też nadzieję, że w Roku Sienkiewicza uda mi się pojechać do Woli Okrzejskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam, że też świętujesz. Świętujmy! Mamy cały rok na poznanie dorobku Sienkiewicza:) To dużo czasu! Do sięgnięcia "Siedzib wielkich Polaków" Wachowicz zachęcam na ostatniej stronie tej wspaniałej księgi (są tam zamieszczone moje słowa), więc tutaj już nie będę:)
      Również przymierzam się do odwiedzenia Woli Okrzejskiej i Oblęgorka.

      Usuń
  2. Trylogia nadal na miejscu honorowym na półce, a mam wielką ochotę obdarować się książką Barbary Wachowicz i posmakować jej gawęd:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mieszkanie bez książki (tu dodam: Sienkiewicza i Wachowicz) ciemniejsze niż bez lampki".:)

      Usuń
  3. Ja już też zaczęłam Rok Sienkiewicza, ale skromniej.
    Twój post poruszył mi serce......i chociaż nie myślałam powtarzać trylogii to może chociaż fragmentami ją poczytam.Tak zachęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie tam skromniej! Równie pięknie i uroczyście zaczęłaś! Widziałam i czytałam, choć zabrakło mi wtedy czasu, by zostawić ślad swoich odwiedzin, ale dziś tak uczynię z przyjemnością. Cieszę się, że razem świętujemy:)

      Usuń
    2. Ja teraz postaram się przeczytać to co napisała i pisarzu jego wnuczka.

      Usuń
  4. Jak pięknie napisałaś! Jeszcze do Roku Sienkiewiczowskiego nie przystąpiłam lekturowo, choć Gawędy Wachowicz (m.in. o Oblęgorku) czytałam na przełomie roku. W Oblęgorku - urokliwie wiosennym - byłam w maju poprzedniego roku, zauroczona miejscem!

    OdpowiedzUsuń
  5. O majowym Oblęgorku pisałam tu: http://bioggraff.blogspot.com/2015/05/z-wizyta-u-pana-sienkiewicza-w-oblegorku.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoja piękną relację. Muszę koniecznie tam pojechać! Choćby świat się walił.

      Usuń
  6. Też pewnie sobie wrócę do Trylogii. Próbowałam rocznicowo czytać "Wiry", ale nie da się, naprawdę się nie da. Uczyli mnie za komuny, że to chała, ale wtedy nie czytałam, bo nie było dostępne. Teraz jest dostępne, więc wypożyczyłam, podchodziłam do tego parę razy, ale zupełnie nie do czytania. Fatalnie napisane, rzeczywiście chała.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.