Zapraszam do obejrzenia galerii moich zdjęć pokazujących wspaniałe zajęcia, na których zgłębiałam proces drukowania metodą XVI-wiecznych drzeworytników. Kurs odbywał się w wyjątkowym miejscu, bo w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka. W latach 1513–1515 znajdowała się w nim oficyna Floriana Unglera, w której drukowano pierwsze książki w języku polskim. Florian Ungler to jeden z najważniejszych polskich drzeworytników tworzących w Krakowie w XVI wieku. Podstawowym zdobieniem szesnastowiecznej książki był drzeworyt - w znacznym stopniu ją wzbogacający. Kurs poprowadzili dr Anna Kocot (Katedra Edytorstwa i Nauk Pomocniczych Wydziału Polonistyki UJ) oraz Tadeusz Grajpel - twórca Pracowni Badań i Edukacji Historycznej, zajmujący się od 20 lat odtwarzaniem dawnych technologii i rzemiosł związanych z dziejami książki, dokumentu i drzeworytu.
[...] nie tak pożytku swego szukając, jako tego wielmi lutując, prace-m się tej naprzód i przed innemi podjąl - żem księgi polskie nigdy nie bywałemi buksztaby drukował. Potym inni ze mnie przykład brali. Już teraz to pismo na wsze strony rozszerzyło się i szerzyć się będzie. Jedny wy, mili Polacy, jakom wyższej namienił, obaczywszy się, rozmiłujcie się języka swego. Ten niech przoduje, ten niech dziedziczy.
Florian Ungler, Posłowie, w: Stefan Falimirz, O ziołach i mocy ich, Kraków, 24 XII 1534
Drzeworyty wykonane przez Tadeusza Grajpela |
Zajęcia odbywały się w wyjątkowej scenerii, bo można było podziwiać wystawę prac p. Tadeusza Grajpela. |
Spośród prezentowanych na wystawie rekonstrukcji klocków dominowały repliki drzeworytów z oficyny Floriana Unglera. |
Więcej szczegółów na temat historii drukarstwa i drzeworytu można poczytać TUTAJ.
Po przeniesieniu oryginalnego wzoru (każdy sam sobie wybierał) wycinanie nożykiem klocków. Na zdjęciu mój klocek |
Drukowanie odbitek z wykonanych klocków |
Piękna odbitka jednej z osób uczestniczących w kursie (ładne zdjęcie mi wyszło, prawda?) |
A to moje "dzieło" |
Rozdanie przepięknych dyplomów. Na zdjęciu Tadeusz Grajpel oraz opiekun warsztatów Monika Wlezień. Warto wspomnieć, że p. Grajpel ależy między innymi do Rycerskiego Zakonu Bibliofilskiego z Kapitułą orderu Białego Kruka w Krakowie. Żeby zostać jego członkiem, trzeba sobie na to bardzo, ale to bardzo zasłużyć. Najwyższa cnotą zakonu jest miłość do ksiąg - podkreśla dr Jerzy Duda, Wielki Mistrz. |
Ależ to musiało być ciekawe, jeszcze w takim miejscu!
OdpowiedzUsuńO Rycerskim Zakonie Bibliofilskim z Kapitułą Orderu Białego Kruka w Krakowie nawet nie słyszałam...
Dzięki za te informacje.
Wcześniej też nie słyszałam o tym Zakonie Bibliofilskim. Pod ostatnim zdjęciem podlinkowałam stronę, na której można obejrzeć krótkie wideo na ten temat. Zacna instytucja dla miłośników książek:)
UsuńFajne zajęcia. A to sama wycinałaś czy ryłaś w tym klocku?
OdpowiedzUsuńKażdy sam wycinał w klocku naklejone na nim wzory szesnastowiecznych ilustracji książkowych. Niektórzy nawet zdążyli dwa "wydłubać" i wydrukować. Mnie pochłonęła praca nad jednym i trochę mi jednak nie wyszła:)
UsuńI tak jestem pełna podziwu. Następnym razem byłoby a może będzie lepiej.
UsuńAle świetna sprawa, też bym chciała zrobić takie coś dla siebie!
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco. Warto się rozejrzeć, czy w Twoim miejscu zamieszkania nie będzie czasem takich warsztatów, bo p. Grajpel jeździ po całej Polsce. Prowadzi wykłady, warsztaty i pokazy dla muzeów, uczelni, bibliotek, szkół, nauczycieli, bierze udział w wielu otwartych przedsięwzięciach popularyzujących wiedzę na temat historii książki.
UsuńNie będę oryginalna i powiem, że zazdroszczę Ci uczestnictwa w takich warsztatach! Sama miałam kiedyś zajęcia ze snycerstwa i wiem, że wcale nie jest łatwo wydłubać coś sensownego w klocku drewna. Tym bardziej więc doceniam walory Twojego dzieła :-)))
OdpowiedzUsuńSnycerstwo? Podziwiam! To poważniejsza sprawa:) Co udało ci się wyrzeźbić?
UsuńPytanie powinno brzmieć "co próbowałaś wyrzeźbić" ;-) W moich zamiarach była płaskorzeźba przedstawiająca Trzech Króli, a co wyszło... spuśćmy zasłonę milczenia :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak, na zasadzie pieczątek. Wycięty drzeworyt smarowało się farbą drukarską lub mieszaniną sadzy i gumy, a potem dawało się do odbijania na papierze jak pieczątkę;)
Usuń