PONIEDZIAŁKI Z ANEGDOTĄ
"W 2007 roku głośno było o incydencie na wystawie amerykańskiego artysty Cy Twombly'ego w Awinionie. Zwiedzającą ekspozycję Rindy Sam tak poruszyło jedno z dzieł (warte wówczas ponad 2 mln dol.), że ucałowała płótno, zostawiając ślad czerwonej szminki.
Po zatrzymaniu przez straż muzealną tłumaczyła, że chciała, aby obraz stał się jeszcze piękniejszy: – Byłam owładnięta emocjami, nie mogłam się powstrzymać.
Zapewniała, że to nie agresja, lecz „czysty, przemożny akt miłosny". Sprawczynię ukarano grzywną w wysokości 45 tys. euro i skierowano na kurs edukacji obywatelskiej.
Potem zaczęła się odyseja z usuwaniem szminki z płótna. Pomadka Lovely Rouge marki Bourjois okazała się wyjątkowo trwała. Nie poradziło sobie z nią doświadczone Museum Stedelijk z Amsterdamu.
Pomoc proponowała nawet amerykańska agencja kosmiczna NASA. Sprawą chciała się zająć para fizyków, którzy wcześniej – używając tlenu atomowego – z sukcesem oczyścili poplamione szminką dzieło Andy'ego Warhola z muzeum w Pittsburghu. Ostatecznie właściciel obrazu Cy Twombly'ego powierzył jego odrestaurowanie francuskiej konserwatorce".
Podaję za: M. Kuc, Niezmywalny ślad czerwonej szminki, "Rzeczpospolita", 1 marca 2012 r.
No to już wiemy, my, kobiety, jakiej szminki używać... Spytacie, ale co ta anegdota ma wspólnego z książkami i czytaniem? Otóż ma. Taką szminką można całować wybitne dzieła nie tylko malarskie, lecz także literackie!:)
Zastanawiałam się nad wyborem ekslibrisu. To już wiem.:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam Ci podsunąc pomysł;)
Usuńno cóż czasem warto zorientować się czy może akurat autor dzieła żyje...:) i jego ucałować...kara trochę mniejsza będzie, a może nawet jakieś miłe następstwa tego czynu :):) buziaki zatem ślę..Inka
OdpowiedzUsuńJest ryzyko, jest zabawa:)
Usuńzauważyłam zdjęcie książki którą masz ode mnie Beatko "wesele poety" :) poczytałaś już może?
OdpowiedzUsuńTak przeczytałam i nawet przed chwilą recenzję o niej zamieściłam:)
Usuń