3 marca 2016

Cztery unikatowe filmowo-kinowe "książeczki" promocyjne. Przedwojenne! (część 2)

Materiały promocyjne (przedwojenne) z podarowanej mi kolekcji Jana Janoty


Pierwsza stronica przedwojennej książeczki promującej polski film z 1930 roku, będący adaptacją opery Stanisława Moniuszki o tym samym tytule.

Film zrealizowano jeszcze jako niemy u progu ery dźwiękowej. W 1932 roku, zgodnie z panującą ówcześnie modą, obraz został udźwiękowiony. Partie Jontka zaśpiewał Władysław Ladis-Kiepura, brat Jana, Halki zaś - Zuzanna Karin. W nagraniu wzięli także udział artyści Opery Warszawskiej.

Reżyser Konstanty Meglicki, w międzywojniu właściciel własnej wytwórni filmowej i szkoły aktorskiej, w czasie wojny z narażeniem życia ratował Żydów. Pośmiertnie otrzymał medal „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. 




 Głosy (krytyczne) prasy przedwojennej o filmie:

„Temat Halki (klasyczny panicz i dziewczyna) był świeży, a może nawet prawdziwy w dobie sentymentalno-filantropijnej ludowości w sztuce. Choć przypuszczamy, że i wtedy był raczej operowy, niż życiowy. Dziś – nie przekona nikogo. Szczerość i prawda uczucia, która dla polskiego ucha i serca pewnie i za 100 lat nie będzie przebrzmiała tkwi we wdzięcznych, skowrończych motywach pieśni – dziedzina dla filmu niedostępna.
Cóż więc zostaje z Halki dla reżysera filmowego? Nic. I oto film dał nam wspaniałe zdjęcia gór, wśród których niewiadomo naco i poco snują się zbytecznie całkiem ludzi Fiasco. Halka jest żywą przestrogą dla reżyserów filmowych, by ostrożnie poczynali sobie z użytkowaniem tematów literackich. Należy dobrze sobie uprzytomnić, jakie wartości kinetyczne da się wyciągnąć z danego utworu, nim przystąpimy do jego realizacji”.

("Film. Ilustrowany Kurier Kinematograficzny" 1930, nr 3)



„Mamy więc kino-operę. Wprawdzie nie w ścisłem tego słowa znaczeniu, bo nie film dźwiękowy, tylko niemy z odpowiednią ilustracją muzyczną, ale – rezultat jest zupełnie analogiczny. Sądzimy nawet, że każdy prawie film dźwiękowy, muzyczno-śpiewny dałoby się zastąpić przez niemy tj. jego wizualną tylko część i odpowiedni akompanjament wykonany przez zespół instrumentalno-wokalny.
Najbardziej wartościową częścią samego filmu są jego śliczne zdjęcia górskie.  Z wykonawców na pierwszy plan wysuwają się: p. Meglicki jako stary młynarz, p. Zorika Szymańska jako Halka, reszta w lepszych wypadkach – poprawne. Z pomysłów reżyserskich najbardziej może kinowa jest scena z kwiatami, które z rąk zakonnicy padają na Halkę u jej stóp, w furcie klasztoru leżącą”.  

(Halka, "Nowy Dziennik" 1930, nr 50)


 Stanisław Moniuszko - kompozytor, dyrygent oper, orkiestr symfonicznych i chórów oraz pedagog. Urodzony 5 maja 1819 w majątku Ubiel k. Mińska, zmarł 4 czerwca 1872 w Warszawie.



Film zachował się do czasów obecnych.
























4 komentarze:

  1. To prawdziwa podróż w czasie, bardzo lubię tę serię wpisów. Wiem, że zupełnie inaczej jest oglądać archiwalne materiały w internecie, inaczej mieć je w rękach, kartkować... Ale mimo wszystko internet to jednak dobre narzędzie.
    Kiedyś czytałam o tym, jak realizowano ten film, właśnie o tych "ślicznych tatrzańskich zdjęciach", które chwali recenzent.
    Będę wyglądać dalszego ciągu wpisów o Twojej kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna podróż w czasie i ubogacająca, bo kartkując te pożółkłe stronice, staram się zdobyć jakieś informacje o tym, czego dotyczą te archiwalia, co ukazują, jakie były losy danych postaci... Na przykład o tym reżyserze Maglickim nic nie wiedziałam. Zamierzam tez więcej poczytać o Moniuszce.
      Niedługo kolejny odcinek pokazujący kolekcję:) Zapraszam!

      Usuń
  2. Ciekawe- jakoś nie wyobrażam sobie Opery bez dźwięku (jako filmu niemego) to jak koncert muzyczny bez muzyki, choć drugi z recenzentów chyba nie podziela mojego zdania, skoro uważa, że każdy film muzyczno-słowny dałoby się zastąpić niemym. Zazdroszczę tak ciekawych zbiorów, to tak jakbyś miała w domu wystawę muzealną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo pomyślałam "Opera bez dźwięku?!". Ale obejrzenie takiego filmu byłoby ciekawym doświadczeniem. Parę lat temu oglądałam w kinie dokument "Wielka cisza" - z naturalnymi dźwiękami, ale bez dialogów:) Poza psalmami śpiewanymi przez zakonników nie ma w tym filmie w nim dodatkowej muzyki.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.