Już jakiś czas temu miałam napisać o serialu opowiadającym o życiu Anny German i dziś tę zaległość nadrabiam. Jednocześnie pragnę uspokoić, że mój blog nie traci charakteru książkowego, jednakże, jak wiecie, nie samymi książkami człowiek żyje. Serial mocno mnie zirytował w dowolnym potraktowaniu jej biografii. Szczególnie jedna nieścisłość warta jest odnotowania i sprostowania. Przede wszystkim proszę pamiętać, że Anna German zaczynała swoją piosenkarską karierę w Rzeszowie!!!:) Nie we Wrocławiu!
Z Rzeszowem była związana w latach 1961−1963.
Anna German sama wspominała, że w Rzeszowie spędziła
przepiękne lata. To tam poznała Katarzynę Gaertner, tam po raz pierwszy
zaśpiewała Tańczące Eurydyki.
Swoje szlify piosenkarskie zdobywała na scenie Estrady Rzeszowskiej, nie Wrocławskiej! Dyrektorem tej estrady był Julian Krzywka, który został w serialu karykaturalnie przedstawiony, jak zwraca uwagę biografka Anny German, Mariola Pryzwan. Zatem krzywdząco został potraktowany człowiek, któremu Anna German dużo zawdzięczała.
Zachowało się piękne zdjęcie przedstawiające Annę German opalającą się nad Wisłokiem. Można je zobaczyć na stronie lokalnych "Nowin". TUTAJ. Pod wskazanym linkiem znajdziecie więcej szczegółów na temat rzeszowskiego etapu artystycznej kariery Anny German. Warto zaznaczyć, że w Rzeszowie mieszkała w bloku przy ulicy Hetmańskiej 33. Obiecuję sobie, że w trakcie ponownych odwiedzin Rzeszowa zrobię zdjęcia miejsc, z którym związana była wspaniała polska piosenkarka.
Na jeszcze jedną nieścisłość zwraca uwagę Mariola Pryzwan. Chodzi o mieszkanie, które ministerstwo kultury rzekomo zaoferowało Annie German. - Tak się nigdy nie stało. Przez długie lata mieszkała w kwaterunkowym budynku we Wrocławiu razem ze swoją matką i babcią. Przyjęła kontrakt na wyjazd do Włoch właśnie dlatego, żeby zdobyć pieniądze na mieszkanie dla babci i matki, bo chciała, żeby babcia pod koniec życia jeszcze przeżyła choć krótki czas w mieszkaniu godnym człowieka XX wieku, mając swój pokój i łazienkę w mieszkaniu - mówiła w radiowej Jedynce biografka Anny German.
Źródło informacji: TUTAJ.
Tęsknię
za domem, za Polską w sposób niewiarygodny. Obawiam się, że wręcz chorobliwy,
bo nie do wytrzymania! Nie cieszy mnie żadne tam niebo, upał i inne uroki Południa
[Włoch ]. O wiele szczęśliwsza byłam w Rzeszowskiem, w Bieszczadach, gdzie
trzeba było saniami do sali (zimnej) dojeżdżać...
Anna
German (z książki Marioli Pryzwan Anna
German o sobie)
Podobno ma powstać film, który przypomni związki Anny German z Rzeszowem.
OdpowiedzUsuńTak, dokumentalny ma powstać, tylko że prawdopodobnie nie będzie on miał tak masowej widowni jak serial:) Mniej ludzi zobaczy urok Rzeszowa :)
UsuńNie oglądam. Pamiętam Annę German z młodych swoich lat i jej piosenki. Już sam fakt, że aktorka w niczym nie przypomina German by mi przeszkadzał.
OdpowiedzUsuńTakich niezgodności jest chyba więcej. Szkoda, że to nie nasz serial, może wtedy bym oglądała. Z pewnością byłby bardziej wierny i inny.)
Jednak żałuj, że nie oglądałaś :) Owszem ma kilka nieścisłości, ale dobrze się stało, że przybliżył on wielu Rosjanom i Polakom postać German ku jej pamięci, bo była niezwykłą, pełną dobroci i skromności artystką. Rzadko takich artystów Bóg zsyła na ziemię. Serial przypadł mi do gustu, a gra Joanny Moro mi nie przeszkadzała, żałuję tylko, że moje rodzinne miasto zamienili na Wrocław...
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tego serialu. Może kiedyś jak będzie powtarzany.Po za tym ostatnio w tv prawie nic nie oglądam. Ostatnio przypadkowo mąż otworzył tvp kultura więc oglądnęliśmy film o Edith Piaff.)
UsuńOglądanie telewizji w związku z tym serialem to była u mnie sytuacja absolutnie wyjątkowa, gdyż również nie sięgam po pilota;) Strach włączać.
UsuńW Polskich serialach też są często nieścisłości. Scenarzyści robią jak im pasuje do dynamiki opowieści. Niedobrze się stało, ale nie zmienia to faktu, że to dobry serial i nie sądzę, żeby Polacy zrobili to znacznie lepiej. A Joanna Moro fizycznie, momentami, jest bardzo podobna do Anny German. Szczególnie pięknie oddaje jej zachowanie na scenie i kontakt wzrokowy z publicznością. A także jej wspaniałą osobowość.
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o mieszkanie, tak to zrozumiałam, że nie miała go i dlatego pojechała do Włoch. A kwaterunkowe dostali po jej wypadku.
Tak jak Natanna wierzę, że Polacy zrobili by to lepiej. :) Nie umniejszajmy swojego twórczego potencjału narodowego;) Potrafimy kręcić naprawdę piękne filmy i seriale także.
UsuńSerial Rosjan mi się bardzo podobał tak ogólnie, do roli Joanny Moro nie mam też żadnych zastrzeżeń, tylko mnie denerwują sytuacje, gdy się tak lekceważy związki artystów (i nie tylko artystów) z Polską powiatową czy prowincjonalną: z mniejszymi miastami, miejscowościami lub wsiami. Naprawdę nie rozumiem, czemu mój Rzeszów wymazali z serialu. :) Przecież przy tym serialu kręcili się polscy twórcy. Gdyby to był naprawdę nic nieznaczący i króciutki epizod w życiorysie German, to bym się nie dziwiła, ale ona spędziła w nim trzy lata... To tam odkryła swój pieśniarski talent i zaczęła śpiewać.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMiałam okazję nie dawno w tv oglądnąć film wspomnieniowy o Annie German.I o ile sobie dobrze przypominam biografka Anny German miała spore zastrzeżenia do tego serialu. I muszę stwierdzić, że w przypadku osób, które znałam, nawet nie osobiście nie lubię oglądać w filmach, gdzie ktoś wciela się w ich rolę. To samo mam z Janem Pawłem II. Adamczyk mnie drażnił, a i również Amerykanin też mi nie pasował. Wtedy jednak porównuję aktora do osoby, którą pamiętam i to mi przeszkadza. Stąd przedkładam w takich sytuacjach filmy dokumentalne.)
UsuńPrzede wszystkim wielka szkoda, że znów obcokrajowcy nas uprzedzili. Przecież to nasza polska artystka, więc trzeba było Rosjan, abyśmy przypomnieli sobie o niej? Niestety nie dbamy o swoich artystów.
Usuń@Alu, mi też tylko te pierwsze odcinki bardziej się podobały i masz rację co do tego lukrowania. Toż to nie była kobieta, matka, żona, człowiek, tylko anioł;) Aureoli tylko brakowało. Owszem była skromna i szlachetna, ale na pewno miała jakieś wady, jak to każda kobieta:)
@Natanno, też wolę dokumenty niż fabularne o jakiejś znanej postaci, dlatego obejrzałam sobie na YT dokument o Annie German. Okazał się znacznie ciekawszy się dla mnie niż serial.
"Niestety nie dbamy o naszych artystów" - zgadzam się całkowicie. A poza tym ewangeliczne słowa mówiące o tym, że trudno być prorokiem we własnym kraju w naszym kraju spełniają się w 100 %.
UsuńU nas Anna German śpiewając była jedną z wielu artystek, a tam po sąsiedzku okazuje się ją kochano. O czym się właściwie dopiero teraz dowiadujemy.)
Beata, to niestety nie jest polska artystka. Urodziła się z rodziców nie Polaków i nie w Polsce. Nic właściwie, jeśli idzie po pochodzenie, w niej polskie nie było. Mieszkała w naszym kraju po wojnie, to tak.
OdpowiedzUsuńA jeśli idzie o panią Pryzwan, to ja bym się tak nie oburzała, dzięki serialowi sprzeda teraz taką ilość książek, bo ludzie będą chcieli poznać prawdę, o jakiej wcześniej marzyć nie mogła.
Rosjanie zrobili film o German, bo ją kochają. My ją mieliśmy 'na właśność' tyle lat i nikt nie chciał robić o niej filmu, ani nawet głupiego koncertu wspomnieniowego. Nie umniejszam polskich umiejętności, ale też i bronię umiejętności Rosjan. Oni naprawdę robią dobre kino, włącznie z serialami. I historycznymi, i współczesnymi. Nie ma co ich tak sekować.
Poza tym za co tę cięgi? Powtórzę, u nas się nikt tym nie intersował, a oni kochają ją i za nas, i za siebie. Jak wariaci. Bo oni nie porzucają swoich idoli jak tylko wiatr zawieje inaczej.
Wiem, że nie płynęła w niej ani kropla polskiej krwi, mimo to myślę, iż jest to polska artystka w tym sensie, że czuła się Polką, a ponadto w Polsce odkryła swój talent i się rozwijała. Miała polskie obywatelstwo. Radzieckiego od Breżniewa nie przyjęła.
UsuńTeraz, gdy serial przywrócił o niej pamięć, warto prostować informacje o artystce i przypominać np. o rzeszowskim etapie jej drogi artystycznej i ja tak po prostu zrobiłam jako osoba pochodząca ze stolicy Podkarpacia:). Wyżej już napisałam, że serial mi się podobał, choć parę mankamentów ma, ale to kwestia gustu, wyraziłam już w komentarzach powyżej ubolewanie, że my Polacy traktujemy lekceważąco swoich artystów i że nie kręcimy o nich filmów. Zgadzam się z każdym Twoim zdaniem, szczególnie tym ostatnim, bo pięknie to ujęłaś:) Pozdrawiam.
Myślę, że nie przyjęła obywatelstwa, bo ją tak tam skrzywdzili, że wolała po prostu być Polką, to było z jej wyboru serca. Polska dała jej szansę i ona ją pięknie kochała. Wiesz, ja tego etapu pierwszego nie odebrałam jako dziejącego się we Wrocławiu, bo ona od mamy wyjechała, niby że na prace geologiczne i ciągle Janeczka jej walizki nosiła, a z domu wychodziła z młotkiem tylko, ukrywając te walizki, więc wiedziałam, że to gdzieś poza domem, ale nie wiedziałam, gdzie? Dobrze, że o tym mówisz, trzeba być patriotą lokalnym, dumnym z regionu. Czytam teraz Anna German o sobie i już wiem, że Rzeszów był najpierw. Ja to sie cieszę, że ona znowu zagościła w sercach wielu ludzi, że nie wszystek, dzięki temu serialowi, umarła
Usuńa mój komentarz to był tak raczej do wszystkich wcześniejszych, niepotrzebnie go zatytułowałam do Ciebie, ale to odruchowo
UsuńFajnie Beatko, że przypomniałaś o Rzeszowie w kontekście kariery Anny German, często o tym rozmawiałyśmy z kol. w pracy przy okazji wspomnianego serialu. Mało ludzi o tym wie:/ Z Nalepy już jesteśmy dumni, może ten fakt pobytu takiej znakomitej artystki również należałoby jakoś mocniejszym akcentem zaznaczyć...no i super, że dodajesz też recenzje filmów..mnie jako kinomankę ogromnie to cieszy. pozdrawiam, Inka
OdpowiedzUsuńWitaj Inko, recenzje filmowe to taki wyjątek, bo filmy są wyjątkowe:) A jak się spotkamy w Rzeszowie, to musimy udać się na spacer (choćby śladami Anny German) i na skwer Szajny;)
UsuńWczoraj byłam na świetnym filmie..Sugarman...polecam gorąco :)
OdpowiedzUsuń