10 maja 2015

Opowieść o losach rodziny Moszyńskich zaplecionych z historią porozbiorowej Polski

Bohaterami Listów z Kresów... z Historią w tle są: niezwykła dama o "twarzy irlandzkiej i duszy ognistej" (jak ją opisała księżna Klementyna z Czartoryskich) oraz trzej najbliżsi jej sercu mężczyźni. Największą miłością Józefy byli: jej ojciec, Piotr Moszyński - szlachetny człowiek, odważny działacz konspiracyjnego Towarzystwa Patriotycznego, za co został zesłany na dwanaście lat na Syberię; następnie zaprzyjaźniony z ojcem "książę niezłomny" Roman Sanguszko (także zesłaniec i wielki patriota), w którym panna Józefa ponoć się zakochała z wzajemnością, choć dzieliła ich duża różnica wieku; oraz Józef Szembek, którego ostatecznie poślubiła i przy którego boku lojalnie stała nawet wtedy, gdy docierały do niej pogłoski o lekkomyślnym postępowaniu małżonka i jego złym gospodarowaniu rodowym majątkiem. W książce przewijają się powstańcy styczniowi, zesłańcy syberyjscy, działacze niepodległościowi, pozytywiści i romantyczni szaleńcy, skandaliści i utracjusze, a u ich boku rozważne i romantyczne kobiety. Jest to także opowieść o życiu, które dramatycznie układa i splata ludzkie losy. 


Magdalena Jastrzębska z czułością przyjrzała się postaciom wyłaniającym się z licznie zachowanych (niepublikowanych dotąd) listów córki pisanych do ojca aż do jego śmierci, dokumentów przechowywanych w archiwach narodowych i rodzinnych, spisanych przez Miziewicza (sąsiada rodziny) wspomnieniach, drukowanych i niedrukowanych pamiętników, artykułów prasowych, fotografii i obrazów. Nie mogło oczywiście zabraknąć nawiązania do Nocy czerwcowej Jarosława Iwaszkiewicza. Tak bogatego materiału autorka nie miała chyba przy żadnej wcześniejszej swojej publikacji. Książka zawiera galerię fascynujących osobowości, wnikliwie i plastycznie przez autorkę narysowanych. Listy z Kresów...  jest pełna ciekawych faktów, romantycznych i smutnych historii miłosnych, swoistych smaczków i fragmentów korespondencji, z której wybrzmiewa uroda kresowego języka.



Rodzina Moszyńskich związała swoje losy z Wołyniem, Podolem i zachodnią Galicją, w tym z Krakowem. Czytelnik poznaje miejscowości, które stanowiły część wielkich majętności Moszyńskich: Berszadę, Dolsk, Ujście i Lewadę. Słynnym przodkiem tytułowej bohaterki bohaterki książki był Fryderyk Józef Moszyński -  wnuk Augusta II Mocnego i hrabiny Anne Konstanze von Cosel. Nazwisko faworyty króla Augusta II, kobiety, która nawet wywierała wpływ na politykę, będzie się często pojawiać w opowieści Magdaleny Jastrzębskiej, jako że scharakteryzowana przez nią Józefa z Moszyńskich Szembekowa odziedziczyła biżuterię należącą do hrabiny. Jak czytamy na pierwszych stronach, "wielka fortuna, której początków należy szukać na dworze saskim, przeszła potem w dużej części na Józefę, córkę patrioty i zesłańca syberyjskiego". W momencie ślubu z "bardzo pięknym i nie mniej ogładnym" Józefem Szembekiem dwudziestoletnia panna Józefa była posiadaczką iście królewskiego posagu, z którego po pięćdziesięciu latach małżeństwa niewiele pozostało w rękach zacnej i zasłużonej dla sprawy niepodległościowej rodziny Moszyńskich. Józefa postrzegana była jako "kresowa milionerka", niepozbawiona charakteru, licznych zalet i urody dama, zaś hrabia Szembek - jako salonowiec, światowiec, człowiek rozrzutny, birbant i kobieciarz, który przyczynił się do degradacji majątkowej rodziny. Więzi Józefy z ojcem były bardzo silne i pełne miłości, ale w ostatnim okresie życia Piotra Moszyńskiego doszło do ich rozluźnienia ze względu na niegospodarność męża córki. To swojego zięcia winił za utratę rozległego majątku ziemskiego, a Józefa - zawsze twardo stojąca po stronie małżonka - nie przyjmowała do wiadomości takiego poglądu, zamykając oczy na rzeczywistość.

Aż dwadzieścia osiem lat (spokojnych, choć niepozbawionych kłopotów) spędzili Szembekowie w Ujściu - "dziedzicznej posiadłości Józefy na Pobereżu (południowa część Podola), powiecie olhopolskim". Niestrudzony dokumentalista dworów i pałaców kresowych, Napoleon Orda, nie uwiecznił w swoim wiekopomnym dziele podolskiego dworu Szembeków w Ujściu, ale dzięki zachowanej korespondencji Józefy i pamiętników sąsiada Leona Lipkowskiego Magdalena Jastrzębska mogła dość szczegółowo zrekonstruować wygląd i urodę tej kresowej siedziby, a także toczące się w niej życie codzienne. Dowiadujemy się, że okolice Ujścia okalały nie tylko lasy, ale także żyzne pola. Z kolei duża część niezagospodarowanych terenów przechodziła w step ciągnący się po horyzont. Odtworzone przez autorkę szczegóły uruchamiają wyobraźnię czytelnika, zapraszając do wędrówki po podolskich ziemiach znaczonych historią, np. przemarszami wojsk Sobieskiego. Józefa poświęcała się wychowywaniu czterech synów oraz sprawom gospodarskim, podczas gdy mąż często wyjeżdżał w interesach, na tzw. kontrakty.

Główna bohaterka jawi się jako kobieta dumna, silna, uparta, ale przy tym zapalona domatorka, wierna żona i troskliwa matka. Jako osoba zamożna i wpływowa chętnie i aktywnie udzielała się społecznie, biorąc udział w wielu charytatywnych przedsięwzięciach, co było cechą charakterystyczną wielu kobiet z wyższych sfer w Polsce porozbiorowej. Ponieważ pochodziła z patriotycznego domu, nieobojętne były jej sprawy narodowe, czego nie można powiedzieć o jej mężu, z którym różniło ją usposobienie, zainteresowania oraz podejście do świata i ludzi. Mimo to związek przetrwał długie lata. Józefa niewątpliwie darzyła męża silnym uczuciem i przywiązaniem, do tego stopnia, że nie dawała wiary opowieściom o rozrzutności i intrygach miłosnych hrabiego Szembeka, nawet wtedy, kiedy los ich majątku był już przesądzony.


Autorka darzy szacunkiem swoją bohaterkę, powstrzymuje się jednocześnie od jednoznacznych opinii na temat jej życia, wyborów i postępowania. Stara się zachować dystans także do innych bohaterów, ocenę pozostawiając czytelnikom. Wydobyta przez nią z niepamięci Józefa z Moszyńskich Szembekowa wzbudza sympatię. Magdalena Jastrzębska pokazuje po raz pierwszy w Polsce tę kobietę i jej rodzinę. Rzuca nowe światło na tę urzekającą postać - córkę zasłużonego Polaka, którego portretował nie kto inny, jak Jan Matejko.        

Magdalena Jastrzębska umiejętnie łączy szczegół i anegdotę z szeroką perspektywą historyczną. W rozdziałach poświęconych życiu w rodzinnych majątkach na Wołyniu i Podolu występują też ludzie zupełnie historii nieznani: służący, piastunki, guwernantki, sąsiedzi, przyjaciele i inni mieszkańcy kresowej „atlantydy”. Nie mogło zabraknąć nawiązań do szlaków krakowskich (nic dziwnego - wszystkie drogi prowadzą do Krakowa!), ponieważ bohaterka często odwiedzała w grodzie wawelskim mieszkającego po powtórnym ożenku ojca, co jest dodatkowym walorem publikacji. Mało kto wie, jaka jest historia dworku, który tak często mijamy w okolicach krakowskiego dworca kolejowego. Mamy doskonałą okazję, by uzupełnić swoją wiedzę na temat tego zabytku, a także historii miasta, z którą bardzo zrośnięty był duchowo i na którą duży wpływ wywarł Piotr Moszyński - działacz patriotyczny i społeczny oraz kolekcjoner. Autorka cytuje w tym kontekście słowa Ludwika Dębickiego z 1879 roku świadczące o tym przywiązaniu:

Kraków był dlań stworzony, a on dla Krakowa [...]. w tych ramach historycznej przeszłości pięknie było tej postaci, która stała wiernie na straży arcanów życia narodowego.

 Książka nie jest wyłącznie opowieścią biograficzną, ale też barwnym opisem arystokratycznego i ziemiańskiego stylu życia w porozbiorowej Polsce, pokaźnych magnackich majątków, dworów kresowych oraz panujących w nich obyczajów i zasad wychowawczych, udanych i nieudanych małżeństw, ponadto stosunku wyższych sfer do spraw narodowych oraz losów... legendarnych brylantów pochodzących od hrabiny Cosel.



12 komentarzy:

  1. Magdalena Jastrzębska wykonała jak czytam w Twojej opinii tytaniczną wręcz pracę pisząc tę książkę, której sama okładka już zachęca do sięgnięcia po nią.
    A Twoja opinia, jak zwykle obszerna znakomicie tę chęć potęguje.
    Czekam tylko, by pojawiła się na allegro taka już czytana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdalena Jastrzębska wykonała imponującą pracę, dotarła do wielu cennych źródeł i jak zwykle ładnie wszystko połączyła, tak jak się skleja kawałki barwnego szkła, aby powstał witraż. Książka to właśnie taka witrażowa opowieść o jednej z najbardziej wpływowych i patriotycznych rodzin magnackich. Poza tym splata się z "Damą w jedwabnej sukni". Obydwie książki wiąże postać księcia Romana Sanguszki.

      Usuń
    2. Odnotowałam właśnie Romana Sanguszkę. O ile dobrze pamiętam on, ulubiony stryj Heleny, pozostał sam. Nie dziwię się Józefinie, bo i mnie przypadła do serca jego postać.

      Usuń
  2. Dziękuję Ci serdecznie za tak wnikliwą analizę książki, która w zasadzie wyłączyła mnie z wielu aspektów życia na dłuuugie miesiące. To prawda, takiego materiału jeszcze nie miałam. Gdy książka była już u wydawcy i trwały końcowe prace nad jej wydaniem, wówczas mogłam spojrzeć na tę moją pracę nieco z boku.
    Gdy uzmysłowiłam sobie - już tak na spokojnie, z dystansu - jak ogromny materiał przeczytałam i przewertowałam pisząc "Listy..." wydawało mi się to niemożliwe. Historia tej rodziny (bo jak słusznie zauważasz w tytule, to losy rodziny Moszyńskich) pochłonęła mnie bez reszty...

    Miłe było też ponowne spotkanie z Krakowem! Pałac Piotra Moszyńskiego tyle razy mijałam przyjeżdżając pociągiem do Krakowa. Czasem zastanawiałam się, co też ten pałacyk tam robi, tak dziwnie wkomponowany miedzy dworzec a różne sklepiki i bar mleczny Smok. Ale to było dawno... Nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś będę o tym pałacu pisać...

    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie! Nie chciało mi się opuszczać odtworzonego w książce kresowego świata rodziny Moszyńskich:) Czytelnika też może pochłonąć historia tej rodziny, a to dzięki talentowi autorki. A główną bohaterkę bardzo polubiłam, chyba najbardziej spośród wszystkich dotychczas poznanych w ramach lektury niektórych Twoich książek. Jak zwykle wspaniały materiał ikonograficzny zawiera publikacja. Inspiruje ona ponadto do wyruszenia krakowskimi śladami Moszyńskich. Trzeba wybrać się do Sukiennic i do Muzeum UJ.
      Dziękuję za dar lektury:)

      Usuń
  3. Szczerze wątpię, żebym sięgnęła po tę książkę (nie dlatego, że nie jest ciekawa, ale dla tego, że mam w planach wakacyjnych wręcz całe sagi do czytania), ale dziękuję za recenzję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta saga rodzinna nie jest gruba. Może jednak uda się wysupłać trochę czasu, kiedy już wpadnie Ci książka w ręce.

      Usuń
  4. Świetne, wnikliwe spojrzenie na książkę. Bardzo cenię sobie naukowe podejście Autorki, podziwiam umiejętność opanowania, uporządkowania i syntezy tak ogromnego materiału źródłowego. O ile poszukiwanie archiwaliów może mieć w sobie coś z ducha przygody, to chyba najtrudniejszy jest potem wybór, syntetyczne ujęcie całości. To zresztą jest fascynujące, i niejednokrotnie dawałam temu wyraz w moich komentarzach, cały warsztat, cała praca nad książką tak mocno opartą na źródłach, przywracanie może nieco zapomnianej przeszłości, przywracanie jakby nowego życia cieniom. W zasadzie nie powinnam się wypowiadać, jako osoba, która jeszcze książki nie czytała, ale ani takiej recenzji, ani samej książki nie chcę pominąć milczeniem. Dziękuję za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to ujęłaś: przywracanie jakby nowego życia cieniom. Nic dodać, nic ująć. Dziękuję za celny i uroczy komentarz!

      Usuń
  5. Twoja recenzja nie pozostawia we mnie miejsca na żadne wątpliwości, nie mogę przejść mimo, muszę ten kawałek historii poznać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj w ramach Nocy Muzeów zwiedzałam Dom Mehoffera, a w nim przypatrywałam się portretowi Marii z Moszyńskich Pusłowskiej, którą Józef Mehoffer namalował na tle dworku w Czarkowach. Magdalena Jastrzębska poświęciła Marii Pusłowskiej, czyli siostrze tytułowej bohaterki, wiele stronic. Zatem polecam lekturę tej książki w połączeniu ze zwiedzaniem krakowskich muzeów:)

      Usuń
  6. Ależ piękna opinia! W pełni się z nią zgadzam. Nie jestem tak szybka w pisaniu jak Ty, ale postaram się również popełnić wpis o najnowszej książce Magdaleny Jastrzębskiej. Jej biografie warte są poznania!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.