11 marca 2013

Książka zarówno dla materialistów, jak i abnegatów



Przeżyć resztę życia w całkowicie nowych miejscach. Porzucić książki. Spalić wszystko zaczęte. Jechać do krajów, których mowy nigdy nie potrafimy się nauczyć. Strzec się wszelkich wyjaśnień. Milczeć, milczeć i oddychać, wdychać niepojęte. Bycie samemu jest tak ważne, że trzeba w tym celu wyszukiwać sobie wciąż nowe miejsca, gdyż człowiek wszędzie zbyt szybko się zagnieżdża. Najgroźniejsza zaś jest zgromadzona potęga książek... [...] od książek nie ma ucieczki, ich klątwa jest całkowita i nieodwołalna. Uciekniesz do lasu, spalisz bibliotekę, utracisz wzrok, ale dopóki będziesz miał pamięć, przeczytane książki będą szły za tobą jak najwierniejsza kochanka i nieubłagany kat...

Zdzisław Skrok, Książki [w:] tegoż, Wymowność rzeczy, Iskry, Warszawa 2012, s. 142.


Jeden z esejów Zdzisława Skroka zebranych w Wymowności rzeczy kończy się zacytowaniem słynnej Dezyderaty napisanej w 1927 roku przez amerykańskiego poetę i dramaturga Maxa Ehrmanna, który wzorował się na romantycznej poezji Whitmana i Emersona. Gdybyśmy jednak wyłuskali z tekstów polskiego archeologa garść podobnych refleksji i złotych myśli dających pocieszenie, otrzymalibyśmy znacznie wymowniejszą i piękniejszą Dezyderatę, na dodatek rodzimą. Warto zaznaczyć najlepsze cytaty z esejów Skroka, zebrać i sporządzić z nich swoisty dekalog człowieka XXI wieku, który zerwał ze światem ciszy i zapomniał, czym jest tak naprawdę życie. Wymowność rzeczy można bowiem potraktować (mam nadzieję, że autor się nie obrazi) jako skuteczny i kruszący skorupę, w jakiej się zasklepiamy, poradnik pt. Jak żyć oraz nie ulegać terrorowi rzeczy i cywilizacji.

Autor nie kreuje się na mędrca, jest tylko kimś, kto docenia urok przedmiotów wytworzonych przez człowieka oraz ich zbawienny lub zgubny wpływ na nasze wybory i losy. Archeolog niezwykle uwodzicielsko opowiada o niestrudzonych poszukiwaczach własnej ścieżki istnienia, tancerzach i wojownikach życia, o mistykach rowerowej jazdy, wojownikach zbieractwa patrzących na świat jak na królestwo, pustynnych zbieraczach czy pasterzach rzeczy. Wszystkie te określenia brzmią magicznie i przekonująco, zwłaszcza że Skrok przywołuje smakowite anegdoty na temat sławnych ludzi i ich doświadczeń związanych ze światem materii. Poruszające są ich ścieżki życia oraz zwycięstwa nad oporem lub niedostatkiem rzeczy. Świadectwo Józefa Szajny, który w KL Auschwitz spędził dwa tygodnie w „celi śmierci dla stojących” bez pożywienia i jakiegokolwiek kontaktu z rzeczami, jest jednym z najbardziej wstrząsających fragmentów niezwykłej książki Skroka. Autor podaje też mniej dramatyczne przykłady oddzielenia się od świata, całkowitego uwolnienia od ciała i materii, uwolnienia od rzeczy, a także jej docenienia jako narzędzia i medium warunkującego najbardziej podstawowe pragnienia. Teksty zamieszczone w książce oferują liczne niespodzianki. Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie jakże nietypowe i nowatorskie wręcz odczytanie Naszej szkapy Marii Konopnickiej. Poświęcony tej noweli esej Pasterze rzeczy może być nawet wspaniałą wskazówką dla nauczycieli języka polskiego.

Dla miłośników książek prawdziwą gratką jest opowieść o przypadkowym zawędrowaniu autora pod strzechy bieszczadzkiej chaty zamieszkałej przez byłego bibliotekarza, dla którego nałóg czytania okazał się w pewnym sensie zgubny, ale i zarazem ubogacający, bo zapamiętane lektury już na zawsze wyryją w jego umyśle i duszy swoje piętno. Miłośnicy jednośladów będą zaś zachwyceni swoistym peanem na cześć „stalowych rumaków”. Skrok wylicza mnóstwo korzyści wynikających z jego zasiadania, ilustrując je wspaniałymi opisami eskapad chwalców praktyki i mistyków rowerowania, takich jak Bolesław Prus, Andrzej Bobkowski, Kazimierz Nowak czy Jerzy Kisielewski, który nawet wtedy, gdy był już w mocno zaawansowanym wieku nie odmawiał sobie tej przyjemności, a uważał ją za najlepszy lek na starość. Wściekał się, gdy słyszał docinki przechodniów: Stary dziad, a roweru mu się zachciewa. - Żywcem chcą człowieka pogrzebać - oburzał się.  Skrok przekonuje, że rower lokuje nas pośrodku świata, dając równocześnie możliwość i okazję do jego bezpośredniego fizycznego przeżywania oraz do swobodnego rozważania jego tajemnicy i piękna. Wybierając się na rowerową eskapadę, niezależnie od tego, czy w dziewicze rejony czy już tysiące razy przemierzane, zawsze decydujemy się na przeżycie przygody istnienia i myślenia.


Niewiele dobrego zaś przeczytamy o współczesnej cywilizacji, która szarpie nerwy, czyni z młodych starców ducha oraz obdziera każdego z nas tego, co najcenniejsze dla podtrzymania pogody ducha, czyli ciszy. Skrok zachęca do podjęcia walki z technologiczną i hałaśliwą cywilizacją i podpowiada, jak ją okiełznać, aby nami nie zawładnęła oraz nie uczyniła z nas bezwolnych i bezmyślnych ludzi, gdyż tak mało trzeba, aby odzyskać poczucie szczęścia.

Nie sposób w recenzji wyczerpująco ukazać wielowątkowości zgromadzonych w publikacji esejów i mądrości z nich się wydobywającej, ale takiej bez przesadnego dydaktyzmu. Nie ulega wątpliwości, że książka Zdzisława Skroka może okazać się dla ciebie, czytelniku, jak głosił zacytowany w jednym z nich Kafka, siekierą na zamarznięte morze, które jest w każdym z nas. Pozwoli ci spojrzeć na siebie i otoczenie z nowej perspektywy, otworzy oczy na to, co najistotniejsze na tym padole łez, bo oczy to najłatwiejsze wejście do duszy, jak twierdził cadyk z Zelowa, którego słowa przytacza archeolog w tekście o okularach, przez które spoglądamy na innych i świat. Jednym z najważniejszych walorów esejów Skroka jest cudowny język, w którym można się wręcz zanurzyć i następnie wydobyć z niego bogactwo sposobów wyrażania swoich myśli, tak jak czynił to autor jako archeolog wodny, gdy nurkował w zielonkawej toni Bałtyku, aby zaglądać do wraków zabytkowych żaglowców.

Nie ma co zwlekać. Warto przyjąć zaproszenie Skroka do zderzenia się z odkrywanymi na kartach książki prawdami życia albo do tego, by spotkać spokojnych i beztroskich tancerzy życia, takich jak - na przykład -  siedzący koło jedynego w okolicy sklepu bezzębni starcy, których obserwował autor w jednej z dolin w Beskidzie Niskim.



PS. W kontekście dyskusji, którą wywołała wypowiedź polityka partii rządzącej o szczawiu, muszę podkreślić, że w jednym z esejów Skrok podaje produkty tworzące "jadło głodowe" Polaków w XIX wieku. Wspomniałam o tym wczoraj na blogu "Ala czyta". Zatem jeszcze z tego względu warto sięgnąć po tę publikację.

9 komentarzy:

  1. Mam zapisany tytuł, bo same dobre recenzje były, ale dobrze, że nawiązałaś więcej do treści i teraz muszę mieć! Pisałam kiedyś o Szajnie i jego stojącej celi. Artysta całe życie związany był z Rzeszowem, więc nie mogłam ominąć tragicznej biografii. A tu jeszcze Konopnicka, Bobkowski... Gdy dodać do tego piękny język, to już nie mam się co zastanawiać. Nie miałam w tym tygodniu szczęścia do dobrych lektur. Chciałam odpocząć od trudnych tematów i nic mnie nie zachwyciło. Kilka zaczętych i odłożonych. Idę szukać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze polecam! Jestem spokojna o to, że książka cię zachwyci. Prawdziwie kojąca. Uczta dla duszy i umysłu. Myślę, że stworzę sobie w wolnej chwili (tak dla siebie) dezydaratę z cytatów Z. Skroka. Do niektórych esejów będę na pewno wracać.
      Zajrzę do ciebie poczytać o Szajnie. Lubię latem, w czasie urlopu, siadać w Rzeszowie z przyjaciółką na skwerku jego imienia:) Wspaniałe miejsce.
      A zgadnij, co zaczęłam czytać po lekturze esejów Skroka. Masz tę książkę biograficzną:) Podpowiem, że wyróżnia się o pokaźnymi rozmiarami:)

      Usuń
    2. Patrzę rozszerzonymi ślipiami na biograficzną półkę - dużo tego!
      Z opasłych to "Dom" ostatnio czytałam. A może starsze? Miłosz, Kapuś..., Tyrmand... Eeee, poddaję się;)
      PS
      To liczę, że w końcu uda się nam spotkać kiedyś pod Szajną:)

      Usuń
    3. Mam również nadzieję, że uda nam się spotkać na skwerku Szajny:)
      Co do zgadywanki, przykro mi, ale pudło!:) Miałam na myśli biografię Massiego "Katarzyna Wielka. Portret kobiety":)

      Usuń
  2. Anonimowy12.3.13

    Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz, to jakiś znak:) Interesujesz się archeologią? To po przeczytaniu esejów Skroka pokochasz tę naukę jeszcze bardziej:)

      Usuń
    2. Anonimowy12.3.13

      Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Anonimowy12.3.13

      Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Obawiam się, że też by mi się nie chciało machać łopatą, ale liczne podróże rekompensowałyby w pewnym stopniu tę niedogodność związaną z pracą archeologa:) A może mamy zbyt stereotypowe spojrzenie na ten zawód? Może dziś już nie trzeba łopaty?

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.