Józefa Białowąs-Śnieżawska, deportowana ze Stójła w woj.
wołyńskim:
Przyszli w nocy, walili kolbami do drzwi, kazali wstawać,
ubierać się, mówili, że wiozą do ojca. Wobec odmowy przez mamę, że nie
pojedziemy, enkawudzista krzyczał, że nas pozabija. Postawił nas pod ścianę,
przystawił rewolwer do głów, jeszcze do dziś czuję na czole jeżdżący rewolwer i
słyszę nasz głośny płacz. Kazali jechać tak jak stoimy. Mama zdążyła wziąć, co
było pod ręką, a z nocy tej zrobiło się południe. Sąsiedzi pośpieszyli nam z
pomocą, przynosząc chleb i inne produkty.
Naszej rozpaczy nie było granic. Załadowano nas na furmanki
i zawieziono na stację [w pobliskim] Zdołbunowie, wepchnięto do bydlęcych
wagonów. Ludzi tu już było bardzo dużo i dowozili wciąż nowych. W wagonach było
ciasno i tłoczno, wszyscy płakali. Wokół wagonów było dużo żołnierzy
krasnoarmiejców w tych czapach z kikutami. Tak bardzo się ich bałam…
Okna bydlęcego wagonu były zakratowane, drzwi zamknięte i
zadrutowane. Przy każdym stał żołnierz-krasnoarmiejec w długim szynelu. Pociąg
był bardzo długi. Sprawy fizjologiczne załatwiano do dziury wyciętej w podłodze
wagonu. Panował niesamowity fetor i duchota. Pamiętam stale płaczącą moją mamę.
Jechaliśmy bardzo długo, miesiąc, a może i więcej. Po drodze
umierali ludzie, wyrzucani byli przez drzwi wagonu. Mama starała się odwrócić
naszą uwagę, byśmy nie oglądali tak potwornych widoków, mimo to gdzieś przez szczelinę
miedzy ludźmi widziałam już nieżyjących.
Stójło, Zdołbunów, luty 1940
Źródło: Wspomnienia Sybiraków t.5, Warszawa 1991
Z bólem serca czyta się takie wpisy.)
OdpowiedzUsuńNa podanej stronie jest więcej rozdzierających serce wspomnień...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ bloga ks. Isakowicza-Zaleskiego o tej ważnej rocznicy się dowiedziałam :):):)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTemat bardzo mi bliski, który trzeba podejmować wciąż i wciąż. Bo młodzi zapominają, a Oni wierzyli, że będziemy o nich pamiętać. Rozglądam się po kresowych i sybirackich półkach. Tyle jeszcze przede mną!
OdpowiedzUsuńUbolewam, że tak mało się o tym przypomina, pisze, mówi, a także czyta, i to kieruję do siebie również.
UsuńDobrze, że zamieściłaś ten post! Dziękuje:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za poparcie:)
Usuń
OdpowiedzUsuńStraszne! Nie przypuszczałam, że deportacja przybrała takie rozmiary. Ale Rosjanie mogli szaleć. Do samego końca, czyli do czerwca 1941 roku wierzyli w przyjaźń z Hitlerem! A tak na marginesie to zastanawiam się jak w komuniźmie historycy mogli uczyć historii, bo przecież jakiekolwiek informacje na ten temat były zakazane. W moich podręcznikach do historii w liceum nie było informacji nawet o napaści na Polskę 17 września. Na maturze zdawałam historię i nie wolno mi było nic wiedzieć ani na temat AK ani na temat napaści ZSRR na Polskę! Dopiero od dwudziestu lat pamięć została uwolniona i powolutku odkrywamy nowe karty historii. Mnie również ta tematyka, chociaż bardzo odległa w czasie, pasjonuje.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTak, podręczniki w PRL-u to temat rzeka... W mojej edukacji szkolnej niedługi okres przypadał na czas PRL-u, więc niewiele pod tym względem pamiętam i można powiedzieć nie jestem "skażona" komunistycznymi treściami zawartymi w podręcznikach, z których uczyła się młodzież przed 1989 rokiem. Zresztą, ciekawe, co zawierają dzisiejsze podręczniki do historii... Albo co pomijają...
Usuń