26 kwietnia 2019

Kresy - tam nadal dla Polski biją polskie serca


Zmarła 7 czerwca ubiegłego roku Barbara Wachowicz nie tylko z dramatycznej perspektywy spoglądała na Kresy. Jej gawędy i reportaże nie są wyłącznie opowieściami o mitycznej krainie, lecz także próbą zrozumienia potencjału tkwiącego w utraconych ziemiach, a opiera się on na polskiej, żydowskiej, ukraińskiej oraz ormiańskiej historii i kulturze. Wileńszczyzna, Nowogródczyzna, Wołyń, Grodzieńszczyzna są przesiąknięte przeszłością tych narodów, ale przede wszystkim polskością. Ta ziemia ma dla nas, Polaków, ogromną wartość duchową, wciąż promieniującą. Obficie czerpiemy i będziemy czerpać z dziedzictwa „kresowej Atlantydy”.

Swoimi książkami, wystawami, widowiskami i gawędami Barbara Wachowicz niestrudzenie ocalała kruszec polskości. Jej olbrzymi dorobek dotyczy doświadczeń biograficznych wybitnych Polaków, przygód intelektualnych, fascynacji Kresami i ich bogactwem. W ten krąg zainteresowań literackich pisarki doskonale wpisuje się, wydana pośmiertnie (jesienią 2018 roku), książka Wielcy Polacy na Kresach, będąca wznowieniem jej reportaży należących od dawna do klasyki tego gatunku, opublikowanych po raz pierwszy w 1994 roku w tomie zatytułowanym Ty jesteś jak zdrowie. Książka posiada wymowną dedykację: „Rodakom wiernym Polsce gdziekolwiek są”. Barbara Wachowicz obdarzona była niesamowitym wyczuleniem na piękno literatury i historii polskiej, w tym na historię dawnych ziem I i II Rzeczypospolitej  tamtejszą przyrodę, kulturę i żyjących tam ludzi, ich wybory i koleje losu. W poczuciu misji i z radością wiele razy przemierzała szlaki życiowe wybitnych Polaków urodzonych na Kresach. Spotkany w 1990 roku w Wilnie przez Barbarę Wachowicz dyrektor tamtejszej szkoły średniej im. Adama Mickiewicza, Czesław Dawidowicz, powie pisarce: „Nastała w Polsce moda na kresy. Żeby to nie była tylko moda. Żeby pamiętano, że my znikąd tu nie przyszliśmy. Tu trwamy”. Zachować historię i dziedzictwo kulturowe Kresów w narodowej pamięci - taki cel obrała sobie pisarka w początkach swojej pracy twórczej i do końca życia pozostała wierna tej idei. 



Zebrane w tomie Wielcy Polacy na Kresach gawędy mają cechy mozaiki. Znakomite impresje biograficzne na temat Mickiewicza, Słowackiego, Orzeszkowej i Wańkowicza przeplatają się bowiem z zapisami poruszających najczulsze struny dialogów odbytych z napotkanymi przez Barbarę Wachowicz w trakcie jej peregrynacji (odbywanych od lat 70. do lat 90. ubiegłego wieku) mieszkańcami ziem, w których nasi wybitni rodacy żyli i tworzyli. Wiele wzruszających spotkań i rozmów uwieczniła w swoich książkach, na przykład przy okazji swojej wystawy „W Ojczyźnie serce me zostało” poznała wpatrującą się w zdjęcia Bohatyrowicz nazaretankę s. Noelę, która była przyjaciółką s. Kinez - Zofii Strzałkowskiej znad Niemna, najstarszej wnuczki Jana Kamieńskiego (pierwowzoru Benedykta Korczyńskiego), chrzestnej córki Elizy Orzeszkowej. Siostra Noela, która pozostawała przez wiele lat w serdecznej przyjaźni z potomkami powstańczego bohatera Nad Niemnem, przekazała pisarce „klucz” umożliwiający odtworzenie ich losów. 

Inne niezwykłe spotkanie, do którego często pamięcią wracała w trakcie autorskich wieczorów, przeżyła Barbara Wachowicz w Solecznikach Wielkich, dokąd w 1976 roku zawędrowała, aby zobaczyć cmentarz, gdzie Mickiewicz ujrzał obrzęd Dziadów. Poznała tam Edwarda Apanela, który pięknymi słowy poprosi ją o przysłanie choćby tylko pocztówki, „coby na niej Polska była jak żywa… Powiesiwszy ja sobie kole Ostrobramskiej, powiem: patrz, stary, kto do ciebie na dni ostatnie przyszedł!”. Tacy właśnie wierni Ojczyźnie Polacy, z dziada, pradziada, stróżowali i nadal stróżują na utraconych w wyniku zawirowań dziejowych ziemiach. Jak powiedziała w trakcie jednego ze spotkań z grodzieńską młodzieżą Eliza Orzeszkowa, której słowa Barbara Wachowicz przytacza w części książki zatytułowanej Wieści znad Niemna – „Nie powinni opuszczać kresów ci, których Bóg tam postawił i los”. Barbara Wachowicz nie tylko umiała dotrzeć do serc i umysłów mieszkających tam strażników pamięci narodowej, lecz także oddawała im głos, poświęcając im w książce dużo miejsca oraz znakomicie ich portretując w poczuciu wdzięczności za ich wieloraką działalność, polegającą na przykład na utrzymaniu na Kresach polskiego szkolnictwa. Pisarka przez lata utrzymywała kontakty z kresowiakami, którzy słali do niej wzruszające listy. Gwoli barwy warto przytoczyć choćby ten otrzymany w 1979 roku od mieszkającej w Krzemieńcu Polki Rity: „Radowałam się niespodziankom od Ciebie, książkom. Ta nasza lewada ukraińska w tytule! Ona już umiera w języku na co dzień. Kto wie, że to znaczy – leśna polanka! Ale jeszcze moja mama tak mówi. Ta nazwa z greckiego przyszła języka. U Słowackiego nie tylko ją spotkasz. Pan Iwaszkiewicz sam z Ukrainy, często ją powtarza. W starej pasiece «szumem drzew gwarzy stara lewada» , z siostrami chodzi na «lewadę lub na łódkę» (…)”.  O tym, jak współcześni Polacy, mieszkający zwłaszcza w kraju, niemiłosiernie przekręcali tytuł jej najbardziej znanej i cenionej książki Malwy na lewadach, pisarka z humorem opowiadała w trakcie autorskich spotkań z rzeszą wiernych czytelników, których nazywała „wielką rodziną mojego serca”. W literaturze faktu możemy obserwować szczególny rodzaj identyfikacji autora z bohaterami książek. U Barbary Wachowicz przejawia się to ujmującymi opisami spotkań, wspólnych podróży i wieloletnich przyjaźni. Poruszające są te fragmenty, które odkrywają pasję i zaangażowanie pisarki. Z kart jej wszystkich dzieł przebija bowiem olbrzymia miłość do polskiej literatury pięknej.

Wilno, Mickuny, Tuhanowicze, Nowogródek, Kowno i pobliskie Jodańce Wańkowiczowskie, Krzemieniec, Grodno, Miniewicze i Bohatyrowicze… W każdym z tych miejsc, pełnych uroku i tradycji, Barbara Wachowicz szukała czaru dawnej przeszłości i realnej obecności ukochanych przez nią „ludzi pióra”, ponieważ tam polskie serca nadal dla Polski biją. Pisarka odbyła liczne podróże po całym świecie, ale najbardziej umiłowane i utęsknione przez nią były zawsze strony ojczyste. Wszędzie niosła myśl o kraju. Tak jak najukochańszy jej pisarz Stefan Żeromski, którego cenne słowa na ten temat przywołuje w Malwach na lewadach: „Przebywam odległe światy, kraje słońca, róż i kamelii, których nie ma w moim świerkowym kraju. Niosę w mózgu ziarenko szaleju, myśl o tym kraju”.

Dzięki reportażom i gawędom kresowym Barbary Wachowicz poznajemy klimat dzieciństwa i młodości Mickiewicza, Słowackiego, Orzeszkowej i Wańkowicza, a także warunki, w jakich dojrzewał ich talent, który później z ogromną mocą ujawni się w twórczości. Szukając nad Wilią, Niemnem i Świtezią ziemskich śladów życia wymienionych poetów i pisarzy, „odwiedzała” ich rodzinne domy, które były, tak jak każdy dom na Kresach, twierdzą polskości. „Śni nam się Polska mądra i godna szacunku. Niechaj nie będzie snem, lecz jawą. Ojczyzną godności i honoru (…). Taka Polska nam się śni” – te ostatnie wersy książki Wielcy Polacy na Kresach są swoistym testamentem pisarki zostawionym nam ku pokrzepieniu, ale i jako wezwanie do odpowiedzialnej troski o nasz dorobek kulturowy wywodzący się z utraconych ziem.


Barbara Wachowicz, Wielcy Polacy na Kresach. Z Mickiewiczem nad Wilią, Niemnem i Świtezią. Ze Słowackim w Krzemieńcu. Z Orzeszkową nad Niemnem, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.