11 lipca 2016

Historia cudownego odnalezienia się rodzeństwa po wojnie


 Post ku Pamięci Męczeństwa Kresowian w rocznicę krwawej niedzieli na Wołyniu




Feliks Trusiewicz opowiedział w tej poruszającej do głębi książce niewiarygodną historię przypadkowego (!) odnalezienia się w Lublinie po niemal czterdziestu latach brata i siostry osieroconych w trakcie ataku ukraińskich nacjonalistów na polską osadę w Janowej Dolinie. Tym bardziej przejmującą historię, że prawdziwą! Do opisanego przez pisarza cudu odnalezienia się rodzeństwa oraz ponownego złączenia się bogobojnej  i doświadczonej cierpieniem rodziny przyczynił się tytułowy medalionik przedstawiający wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej, wyrzeźbiony przez artystycznie utalentowaną matkę, która zawiesiła swoim małym dzieciom na szyi. Treść książki trzyma w napięciu, wzrusza, krzepi, a przy tym dotyka problemu wiary i jej ocalającej mocy.


Autor dał się już poznać jako wytrawny kronikarz i piewca kresowego świata oraz doskonały stylista. Kolejna po Duszohubce i Hawryłce fabularna opowieść o przed- i wojennym losie mieszkańców Wołynia porusza najczulsze struny, wywołując wiele refleksji i emocji nie tylko dzięki dokumentalno-reportażowej warstwie, lecz także żywemu i gładkiemu stylowi, znakomitym szkicom psychologicznym bohaterów oraz autentyzmowi opisanych sytuacji. Te książki są niezwykle potrzebne, gdyż utrwalają świadomość historyczną na temat rzezi wołyńskiej - będącej obok holokaustu symbolem ludzkiego zwyrodnialstwa.


Scenami wydarzeń przedstawionych przez Feliksa Trusiewicza są najpierw położona w powiecie kostopolskim wieś Oczeremno (fikcyjna nazwa) i jej okolice, a następnie Lublin. Większość wołyńskiej wsi stanowią Ukraińcy, a obok nich w pokojowej symbiozie żyją nieliczni Polacy i Żydzi. Książka opowiada o zwykłej polskiej rodzinie, której dzieje mogą uchodzić za symbol losów Polaków mieszkających w tym regionie przed drugą wojną światową.

Akcja opowieści rozpoczyna się w latach trzydziestych XX wieku. Walentynę i Waldemara poznajemy w chwili narodzin ich uczucia, które zaprowadzi ich przed ołtarz. Ona ma chabrowe oczy, blond włosy i smukłą sylwetkę. Uchodzi za miejscową piękność. Jest pracowita, uczynna, przyjazna i uduchowiona. W chwilach wolnych lubi malować i kontemplować w trakcie spacerów przyrodę wołyńskich okolic. Poznajemy jej dom rodzinny, dzieciństwo, dorastanie, przyjaciół. On jest przystojnym inżynierem, przybywa do wsi jako geometra, który ma być odpowiedzialny za unowocześnienie gospodarstw chłopskich. Jesteśmy świadkami jego miłości do Walentyny i starań o rękę ukochanej.

Walentyna i Waldemar tworzą szczęśliwe i kochające się małżeństwo. Często modlą się przed wizerunkiem Matki Bożej Ostrobramskiej, który Walentyna odziedziczyła po swojej przedwcześnie zmarłej matce. Towarzyszymy ich codziennej krzątaninie, spokojnemu żywotowi, które ogniskowało się głównie wokół zajęć polowych, kuchni, a także pracowni artystycznej Walentyny oraz pracowni geodezyjnej Waldemara zaangażowanego w komasację chłopskich gospodarstw. W ich małżeństwie przyszło na świat dwoje dzieci: Witold i Krystyna. Zaraz po ich narodzinach matka ofiaruje im wykonane przez siebie medalioniki, które odtąd będą nosić na swojej szyi. Ich dzieciństwo upływa zwyczajnie i beztrosko. 

Jak łatwo się domyślić, na horyzoncie spokojnego życia rodziny pojawiają się jednak niepokojące zwiastuny. Wybucha wojna i mała ukraińska wieś, typowa dla północnego Wołynia, stanie się areną dramatycznych, trudnych do przewidzenia i wyobrażenia dla polskich mieszkańców wydarzeń. Opisana w książce polska rodzina jak wiele innych na tamtych ziemiach znajdzie się na przemian w kleszczach dwóch okrutnych okupantów, a od 1943 roku zostanie dodatkowo osaczona przez Ukraińców owładniętych oszalałą nienawiścią do „Lachów”. Gdy Waldemar zostaje aresztowany przez NKWD jako groźny dla Sowietów polski oficer, odtąd zrozpaczona, ale jednocześnie stale zawierzająca losy swojej rodziny opiece Matki Bożej Ostrobramskiej Walentyna musi radzić sobie sama z dwojgiem małych dzieci. Nie tracąc nadziei, walczy o uwolnienie męża.


Medalionik to kolejne cenne świadectwo eksterminacji wołyńskich Żydów i Polaków. Autor opisuje masakrę Żydów w Równem i Kostopolu, a następnie horror masowej zagłady ludności polskiej będącej wynikiem nieobliczalnego programu ukraińskich nacjonalistów, którzy głosili fizyczną eliminację z terenów Ukrainy wszystkich „czużyńciów”, czyli mieszkańców, którzy nie są Ukraińcami. Na te makabryczne wydarzenia patrzymy przez pryzmat losów osieroconych w wyniku pogromów dzieci polskich. W trakcie okrutnego ataku w 1943 roku ukraińskich nacjonalistów na Polaków, którzy schronili się w Janowej Dolinie, ginie matka Witusia i Krysi. Ktoś ratuje ich z pożogi, ale osobno. Od tego momentu rodzeństwo zostaje rozdzielone. Dzieci stracą wtedy nie tylko matkę, ale także do pewnego stopnia swoją tożsamość. Ich jedynym dowodem tożsamości będzie odtąd zawieszony na ich szyi medalionik. Wyryta rękami ich matki Matka Boża uratuje ich i zaprowadzi w takie miejsce, gdzie rozłączeni w wojennej zawierusze brat i siostra znów spotkają się w wyniku tajemniczego, wręcz mistycznego splotu tragicznych okoliczności. 

 Oto polska kresowa rodzina, rozbita i okaleczona, po latach tułaczki i cierpienia cudownie odnajduje się dzięki tym misternym ikonkom, wyrzeźbionym przez matkę-artystkę. Zaopatrując w ten medalionik każdego członka rodziny, czyniła to ze względów kultowych, ale może też wizjonerskich, przewidując, że będą dowodem tożsamości rodzinnej. (s. 188)


Po wojnie wielu osieroconych Polaków szukało swoich rodziców i rodzeństwo, najczęściej bezskutecznie. Feliks Trusiewicz opowiada jednak inną historię - ze szczęśliwym finałem, więc nieprawdopodobną i jakże krzepiącą. Warto ją poznać! To się zdarzyło naprawdę, jak zapewnia w posłowiu Ewa Siemaszko.

Duszohubka, Hawryłko i Medalionik to swoiste memento i apel o to, aby nie zapominać o ofiarach eksterminacji polskiej ludności na Wołyniu i Małopolsce. „Tryptyk wołyński” stworzony przez Feliksa Trusiewicza ukazuje bezmiar okrucieństwa, cierpienia oraz dramat ludobójstwa, ale i zarazem potęgę miłości, wiary w Bożą Opatrzność, odwagi, wysokiej kultury duchowej i wierności najwyższym wartościom.

Medalionik ma wymiar smutny, tragiczny i wzmacniający zarazem. Jej lektura wywołuje wstrząs, zadumę, ale częściej poruszenie dramatem tych, którzy doświadczyli tak wiele zła. Mamy do czynienia z urzekającą opowieścią, w której bohaterowie w piękny sposób stawiają czoło ranom przeszłości i budują przyszłość na fundamencie maryjnej wiary, miłości oraz ufności.




 Na ciemnym tle Matka Boża w złocistych szatach w ujęciu do ramion, otoczona promieniami, z pochyloną koronowaną głową i rękami złożonymi krzyżowo na piersi. Był to klejnot rodzinny. Podarowany przez babcię Walentyny jej mamie, Stanisławie. Po śmierci mamy Walentyna miała go w sowim pokoju, a gdy wyszła za mąż, ojciec przekazał jej obraz. Podobnie jak w domu rodzinnym, Walentyna umieściła go na stoliku w rogu pokoju. Był to rodzaj ołtarzyka, na którym zawsze stały świece i kwiaty, przy nim też odmawiali z Waldemarem modlitwy.
 (Feliks Trusiewicz, Medalionik, s. 51)

Zamieszczone na końcu książki posłowie Ewy Siemaszko


Mój wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej



Pisarz prowadzi stronę internetową, za pośrednictwem której można zamówić jego książki: http://www.trusiewicz.pl/



Przeczytałam w ramach projektu Kresy zaklęte w książkach.

O Duszohubce pisałam TUTAJ
O HawryłceTUTAJ

3 komentarze:

  1. Jaki wpis! Czytam i łzy cisnące się do oczu zamazują tekst.
    Czytałam uważnie wszystkie Twoje recenzje książek pana Trusiewicza, których do tej pory jeszcze nie poznałam. Najwyższy czas.
    Dziękuję Beatko za ten wpis, tak poruszający, pełen emocji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura tej książki to niezapomniane przeżycie! Tak jak poprzednich książek Pana Feliksa Trusiewicza. Trudno pozostać obojętnym... Gorąco zapraszam do sięgnięcia po cały tryptyk wołyński!

      Usuń
  2. Straszne te nasze dzieje! Czy ludzie kiedyś zmądrzeją?

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.