24 sierpnia 2012

Kolor włosów Poppei...



 Mimo świadomości, że starożytność to, jak słusznie podkreśla Aleksander Krawczuk, epoka, która jest wspólną ojczyzną i historią wszystkich Europejczyków ponad nacjonalistycznymi podziałami i ponad granicami państw, nigdy nie wzbudzała ona u mnie szczególnej fascynacji. Różne są tego przyczyny. Jednym z powodów jest być może fakt, że rzadko trafiały do moich rąk książki, których autor potrafiłby ten najodleglejszy w dziejach okres przybliżyć czytelnikowi z taką pisarską swadą i wdziękiem, jak czyni to wzmiankowany historyk w niewielkiej książeczce Polska za Nerona. Imponuje błyskotliwa erudycja autora, a styl, w jakim pisze o okresie dziejów najstarszej cywilizacji, jest przy tym lekki i żywy – pełny finezyjnego humoru i mądrych refleksji. Profesor Krawczuk stara się nie przytłaczać czytelnika zbyt wieloma faktami i datami historycznymi. Pragnie być bowiem przede wszystkim jego przewodnikiem po zachowanych w dzisiejszym świecie śladach starożytności, a próby nawiązania z odbiorcą dialogu udają mu się znakomicie.

 Opowieść o wyprawie po bursztyn, którą w I wieku n.e. wysłał Neron na późniejsze ziemie polskie, nasycona jest licznymi aluzjami do współczesności. Wywody historyczne i archeologiczne przeplatają się bowiem z odniesieniami do XX wieku, jak również z osobistymi wynurzeniami i wspomnieniami, co stanowi olbrzymi walor publikacji i sprawia, że czyta się ją jak najlepszą powieść. Ileż w niej zabawnych ciekawostek i twierdzeń, które warto wyłuskać i zapamiętać. Autor ma w zwyczaju często puszczać oko do czytelników, a raz nawet wprost do czytelniczek, gdy wspomina, że Neron w jednym ze swych wierszy określił włosy żony, Poppei, uchodzącej przecież za jedną z najpiękniejszych dam ówczesnego Rzymu, mianem bursztynowych. Profesor Krawczuk z właściwym sobie humorem radzi kobietom: Istnieje w dzisiejszych zestawach kosmetyków do farbowania włosów również pewien kolor, nazywany właśnie bursztynowym, a ma on odcień miodu. Wyszukaj i sprawdź, jesteś tego warta!

Opisy szlaku wyprawy po bursztyn, wiodącej przeważnie przez ziemie obecnej Polski, w tym nadodrzańskie, o czym wiemy dzięki archeologom, są dla Krawczuka pretekstem do rozważań na różne tematy, w tym wspomnień ostatniego przedwojennego lata i ostatniej lekcji łaciny w krakowskim liceum przy okazji interpretacji powieści dziewiętnastowiecznego pisarza Szczęsnego Morawskiego Po jantar. We wcześniejszych esejach, gdy opisuje gladiatorskie walki organizowane w czasach świetności Rzymu za Nerona, dochodzi do wniosku, że można bardzo wiele złego powiedzieć o starożytności, jedno wszakże było jej obce – fanatyzm religijny; ten zaś, gdy raz już się pojawił, pozostał na wieki. Wiele przywoływanych w książce wydarzeń i zjawisk charakterystycznych dla epoki starożytności każe zastanowić się nad kondycją współczesnego człowieka. Niezwykle interesujące są poza tym rozważania Krawczuka o tym, jak wyglądałoby spotkanie obecnego chrześcijanina, a zwłaszcza katolika, z braćmi w wierze żyjącymi w "Rzymie Neronowym".


 Polska za Nerona to także nie lada gratka dla miłośników Krakowa i okolic. Warto byłoby wybrać się z tą książką na wzgórze usytuowane niemal w centrum miasta, na prawym brzegu Wisły, czyli Krzemionki, a także kopiec Krakusa, którym historyk poświęcił sporo miejsca w swej wspaniałej publikacji. Jak podkreśla profesor Krawczuk, który notabene mówi o sobie, iż jest najbardziej rodowitym krakowianinem, bo urodził się w kamienicy na Rynku Głównym 15, mało jest miejsc, i to nie tylko w Polsce, tak urozmaiconych krajobrazowo i tak nasyconych świadectwami różnych epok, od tych geologicznych poczynając, po historię najnowszą, jak Krzemionki. Z książki możemy się dowiedzieć, że w czasie wyprawy po bursztyn Rzymianie nie ujrzeliby kopca na Krzemionkach, a po przeciwnej stronie Wisły nie istniał jeszcze Kraków, ale wzgórze wawelskie już miało panów, podobnie jak inne pagórki w obrębie przyszłego miasta, które zajmowali przez trzy wieki Celtowie, mający w Krakowie swoje mennice, o czym świadczą wyniki badań archeologicznych przeprowadzonych w ostatnich latach XX wieku. Mieszkańcy Krakowa mogą być zaskoczeni także inną informacją podaną przez historyka w książce, a dotyczącą historii Podgórza, które założył jako osobne miasto cesarz rzymski (taki miał tytuł!) Józef II w 1784 roku: Ironia historii sprawiła, że to z austriackiego Podgórza przyszło wyzwolenie Krakowa spod władzy Austro-Węgier. Dzieje ludzkości są pełne tego rodzaju wręcz niewiarygodnie paradoksalnych splotów.

 W niektórych fragmentach książki ujawnia się publicystyczny i filozoficzny temperament profesora Krawczuka. Autor ponadto stara się zdemaskować rozmaite stereotypy rządzące naszymi wyobrażeniami o epoce starożytności. Na przykład zwraca uwagę, że aż do czasu pożaru Rzymu i związanego z tym prześladowania chrześcijan (w 64 roku) jako rzekomych podpalaczy wyznawcy nowej religii mogli działać jawnie, swobodnie, bez przeszkód i obaw. Władze rzymskie nie utrudniały pierwszym chrześcijanom wyznawania swojej religii: wcale nie musieli się ukrywać, jak to opisał Sienkiewicz w Quo vadis. Z Sienkiewiczem historyk nawet się wadzi i zarzuca mu, że dopuścił się świadomego przeinaczenia faktów w swej słynnej powieści.

Ta żywo napisana, niewielka rozmiarami książka nie tylko poszerza wiedzę o tym, jak wyglądała Polska za Nerona pod względem etnicznym, lecz także zmusza do refleksji nad wieloma istotnymi zagadnieniami, w tym nad analogią czasów Nerona do XX wieku – świadka holokaustu i planowej eksterminacji całych narodów, epoki łagrów i kacetów, bomb jądrowych i terroryzmu. Profesor Krawczuk zaznacza w tym kontekście, że epoka starożytności była bardziej ludzka, normalniejsza, mniej „Neronowa” od wieku XX i w związku z tym przed współczesnymi historykami stoi niezmiernie skomplikowane wyzwanie. Tym zadaniem jest wyjaśnienie, jakim to cudem, jakim sposobem mogło dojść do zbrodni ludobójstwa w społeczeństwach, które przez całe wieki wychowywane były religijnie. Publikacja uświadamia także, jak wiele wydarzeń najnowszej historii Polski (choćby rozbiory) i ich skutki wpływało i wpływa nadal na obraz nawet bardzo odległej przeszłości.






Recenzja opublikowana na wortalu

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam nieodżałowanego prof Krawczuka.Staram się skompletować wszystkie jego książki, buszuję jak szczurek:) w antykwariatach, i dzięki temu książek na półce przybywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj szczurku!;) To było moje pierwsze spotkanie z profesorem Krawczukiem i na pewno nie ostatnie! Ile już udało Ci się skompletować książek?:)

      Usuń
    2. Mam pozycje:Neron,Siedmiu przeciw Tebom, Perykles i Aspazja,Kleopatra,Konstantyn Wielki,Maraton,Ostatnia Olimpiada,Stąd do starożytności, Groby Cheronei, Spotkania z Petroniuszem,Poczet cesarzy rzymskich. Chyba niczego nie pominęłam, no jeszcze troche mi brakuje.

      Usuń
    3. Imponujące! Gratuluję! Wyobrażam sobie, jak ogromny musi być dorobek prof. Krawczuka! Poszukam w bibliotece którejś z wymienionych przez ciebie książek.

      Usuń
  2. Profesora Krawczuka podziwiam i z prawdziwą radością poszukam tej pozycji:) Przyznam, że tytuł jest "chwytliwy":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tytuł jest intrygujący, a treść książki takowoż. Również motto, jakie sobie obrał autor, jest piękne: "Kiedy bogowie spostrzegli, że nawet oni nie się w stanie zmienić przeszłości - wymyślili historyków", a pod nim dopisek profesora: "Nie wiem, kto pierwszy to stwierdził". Urocze.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.