19 maja 2015

Higuchi Ichiyō - "pisarka ludzkich serc"

Przedstawiam pełne czaru, elegancji i głębi opowiadania! 

Ze wstępu tłumaczki zbioru, Katarzyny Sonnenberg, dowiedziałam się, że Higuchi Ichiyō (1872–1896)  jest ponoć słynną pisarką epoki Meiji (1868–1912). Jej sława (która w końcu dotarła do mnie, z czego bardzo się cieszę) w Japonii sięga 1896 roku, kiedy to Mori Ōgai na łamach pisma krytycznoliterackiego „Mezamashigusa” (Budzik Literacki) określił ją mianem „prawdziwej poetki” (makoto no shijin). Ichiyō to pseudonim, który oznacza "Samotny Liść".

 Na podstawie lektury wstępu tłumaczki śmiem twierdzić, że utwory tej pisarki są dla Japończyków tym, czym dla nas twórczość Konopnickiej czy Orzeszkowej (nie porównuję tych pisarek ze względu na poziom i charakter twórczości, ale z uwagi na stosunek narodu do kanonu). Są bowiem przerabiane na zajęciach w trakcie studiów, a wizerunek "Samotnego Liścia" widnieje na jednym z banknotów w Kraju Kwitnącej Wiśni. Ponadto są często zamieszczane w podręcznikach i antologiach oraz przekładane na języki obce. Wśród nich znajduje się Takekurabe, czyli Zabawa w dorosłych – opowiadanie najbardziej znane, tłumaczone na wiele języków i zekranizowane dwukrotnie (w 1924 i 1955 roku).



Przełożony na język polski zbiór obejmuje najbardziej cenione utwory, ułożone według kolejności ich powstania, zatem tom otwiera utwór debiutancki pt. Wiśnie o zmierzchu (Yamizakura), a zamyka przedśmiertne opowiadanie Na rozstaju.

Lektura opowiadań tej dziewiętnastowiecznej pisarki japońskiej dostarcza wielu emocjonujących przeżyć. To wyjątkowa i urzekająca proza. Cechują ją uniwersalizm tematyczny, a pod względem kompozycyjnym rezygnacja ze zdobnictwa, bogatej metaforyki na rzecz prostoty i niedopowiedzeń. Ichiyō sięga po przemawiające do wyobraźni poetyckie obrazy - w jednym z opowiadań narrator podkreśla rolę poezji w wyrażaniu uczuć: Nawet poezja ubiera  prawdziwe uczucia w eleganckie frazy. Pisarka przede wszystkim skupia uwagę na doświadczeniach wewnętrznych, na perypetiach sercowych, odwiecznych dążeniach do szczęścia i na duchowych rozterkach. To temat trudny do udźwignięcia dla niejednego pisarza, bo łatwo popaść w "słodkawy" lub łzawy ton.

Wszystkie opowiadania łączy motyw ponadczasowego piękna ludzkich uczuć oraz maestria w szkicowaniu odrzuconych, wyizolowanych, czujących się samotnie bohaterów, szczególnie kobiet o różnym statusie społecznym i ich wewnętrznych zmagań, a są nimi: nieszczęśliwie zakochane panienki; kobieta, która postradała zmysły po samobójstwie ukochanego; Oran żywiąca urazę do mężczyzny, który ją zostawił; osierocone w dzieciństwie dziewczęta zmuszone do podjęcia trudnej pracy jako służące i kurtyzany; samotna i niekochana mężatka. W nowelach są też portrety eterycznych postaci mężczyzn o rozdartych i zmiennych sercach (Jak nędzny staje się mężczyzna, gdy kobieta skradnie mu duszę).

Dodatkowym walorem opowiadań jest nieustanne odwoływanie się do tradycji i sztuki (w tym dawnej literatury) japońskiej. W odczytywaniu ukrytych w utworach symboli, aluzji i nawiązań do kultury Kraju Kwitnącej Wiśni pomaga tłumaczka za pomocą dolnych przypisów (nielicznych zresztą). Ponadto nie brakuje subtelnych opisów życia społeczeństwa japońskiego w XIX stuleciu, codziennej egzystencji i obyczajowości, np. pojawia się aluzja do tzw. ohaguro, czyli popularnego do początków XX wieku zwyczaju czernienia zębów zwłaszcza u kurtyzan i kobiet zamężnych, albo pokazana jest zasada, że Japonkom pochodzącym ze znamienitego rodu nie wolno było poślubić mężczyzny spoza własnej wioski. Z opowiadań wyłania się także patriarchalne wychowanie dziewczynek na kobiety, które jako żony mają być posłuszne mężowi. Jeden z bohaterów, zakochany w kurtyzanie i nieukrywający tego, powie zazdrosnej małżonce, że żona nie może ubliżać mężowi: Pomocnik czy rykszarz, mąż to głowa rodziny. Ona sama, choć ma powody do gniewu na męża, czuje wyrzuty sumienia, że zachowuje się wobec niego bezdusznie.

Ichiyō w 1896 roku w dziennikach sformułowała swoje credo pisarskie:

Nie chcę tworzyć rzeczy, które czyta się raz i wyrzuca, jak czyni wielu innych. Nawet jeśli żyjemy w czasach, kiedy uczucia sa nikłe, a wartości łatwo się zmieniają i to, co dziś cieszy, jutro będzie porzucone, chcę pisać utwory, które trafiają do ludzkich serc, które opisują ludzkie serca.


Jej tomu opowiadań na pewno nie wyrzucę:)


Cytaty kursywą pochodzą z: Na rozstaju. wybór opowiadań, tłum. K. Sonnenberg, Wyd. UJ, Kraków 2015.



Drzeworyt Tsukioka Yoshitoshi z cyklu „Trzydzieści dwa oblicza obyczajowości” z 21 roku Meiji (1888).
Yoshitoshi był cenionym grafikiem schyłkowego Edo i początków Meiji, jego najbardziej znane prace to dynamiczne, pełne krwawych i okrutnych scen drzeworyty. Tutaj łagodniejsze oblicze jego kunsztu. Źródło: Polona.pl



8 komentarzy:

  1. Jaka urocza okładka! Dobrze, że pod tak uroczą okładką kryje się ważna treść. O autorce do tej pory nie słyszałam. Trzeba będzie zapoznać się z jej książką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I urocze opowiadania! Sceneria, w jakich rozgrywają się opisywane przez Higuchi Ichiyō losy kobiet, tworzą niepowtarzalny klimat - z urokiem dźwięków shamisenu, czerwonych lampionów, kimono... Polecam! Tak się złożyło, że moja lektura tych opowiadań zbiegła się z obejrzeniem tzw. pokoju japońskiego w Domu Mehoffera w Krakowie.
      O pisarce też do tej pory nic nie wiedziałam.

      Usuń
  2. Jak na razie znam tylko jednego pisarza japońskiego i tylko z jednej przeczytanej książki, zresztą należącej do tych, do których powracam.
    Może wpadnie mi kiedyś w ręce, bo z przyjemnością bym poznała życie bohaterów tych opowiadań...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Murakamiego nie czytałam, ale interesuje mnie, skąd się bierze fenomonen jego popularności w naszym kraju:) Może kiedyś sięgnę po jego powieści.

      Jestem przekonana, że opowiadania "Samotnego Liścia" przypadną Ci do gustu. Są bardzo wyciszające i kojące.

      Usuń
    2. Ja też nie czytałam jeszcze Murakamiego. Mam jego dwie książki i też się dziwię skąd ta niesamowita jego poczytność. Obawiam się, że to jednak nie będzie literatura dla mnie.
      Czytałam Shuzaku Endo. To powojenna literatura.

      Usuń
    3. A to nie Murakamiego miałaś na myśli!:) Zajrzę zatem do Ciebie, aby poczytać o Shuzuku Endo!

      Usuń
    4. Murakamiego się tak prawdę mówiąc obawiam dlatego tak mnie do niego nie ciągnie chociaż jak się zorientowałam jedna z książek, które mam jest podobno dobrze się czytająca....
      A o Endo pisałam, bo "Kobieta, która porzuciłem" to jedna z moich ulubionych książka i jego pisarstwo do mnie dociera.

      Usuń
    5. Poczytałam Twoją opinię i czuję się zachęcona. Zapoznałam się też notką biograficzną pisarza i wyłania się z niej sylwetka ciekawej osobowości literackiej. Już sam fakt, że był katolikiem żyjącym w społeczeństwie buddyjskim, intryguje. Zainteresował mnie też fakt, że w 1926 jego rodzina przeniosła się do Mandżurii, gdzie jego ojciec został wysłany służbowo. A gdy to czytałam, miałam skojarzenie z Hubalczykiem - Romanem Rodziewiczem, który w dzieciństwie mieszkał w rodziną właśnie w Mandżurii (spędził tam pierwsze dziesięć lat życia, choć urodził się w Ławskim Brodzie – rodzinnym majątku na Kresach). W latach 1903-1923 Mandżurię zamieszkiwali liczni Polacy tam zesłani. Po zajęciu jej przez Japończyków polskie dzieci były przewożone do wolnej już wtedy Polski, wśród nich był Roman Rodziewicz.

      Usuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.