5 lutego 2012

Tutaj mieszkała Wisława Szymborska

Zapraszam do małej galerii z moimi zdjęciami dokumentującymi niedzielny spacer po krakowskich dzielnicach Łobzów i Krowodrza.


                                                           ul. Piastowska 46

Jaką była sąsiadką? O tym można przeczytać w krakowskim  "Dzienniku Polskim":

           Zawsze uśmiechnięta, ciepła, życzliwa, a przede wszystkim niezwykle skromna - tak Wisławę Szymborską wspominają sąsiedzi. - Najbardziej ujmowała mnie ta jej niezwykła skromność. Była zwykłą sąsiadką, zawsze miłą, uśmiechniętą i przyjazną. Można było ją zaczepić i porozmawiać, nigdy nikogo nie ignorowała, nigdy się nie denerwowała - mówi Krzysztof Zieliński. 
         - Była zawsze stonowana, ciepła, ludzka. Kiedy jej się z mężem kłanialiśmy, to zawsze odpowiadała uśmiechem i takim głębokim ukłonem. To jest bardzo ważne, bo ludzie się różnie kłaniają, często nie wiedzą, jak ważny jest kontakt wzrokowy i uśmiech. A ona miała piękny uśmiech, którym obdarowywała ludzi, jakby chciała w ten sposób okazać szacunek - dodaje Maria Staszek.
          Sąsiadka opowiada, że noblistka zawsze była bardzo spostrzegawcza, zwracała uwagę na to, co się wokół niej dzieje, obserwowała przyrodę i interesowała się ludźmi. Nigdy nikomu nie dała jednak odczuć, że jest kimś ważniejszym. - Wiele osób cierpi na manię wielkości, lubią się wywyższać. Ale ona nie, nic z tych rzeczy. Dla niej liczył się każdy człowiek - podkreśla Maria Staszek. I wspomina: - Kiedyś mieliśmy dozorczynię, która sprzątała klatki schodowe i porządkowała całe podwórze. Pracowała niezwykle ciężko i bardzo sumiennie. Pani Szymborska napisała o niej piękny artykuł. Nie wymieniła jej z imienia i nazwiska, ale oddała jej hołd. Hołd prostemu, pracowitemu człowiekowi.
          Pani Maria przez ostatnich kilka lat mieszkała dwa piętra nad Wisławą Szymborską. Kiedyś posłaniec z Wydawnictwa Literackiego zostawił u niej przesyłkę, bo nie zastał noblistki w domu. - Pozwoliłam sobie do niej pójść i delikatnie zadzwonić. Nie było jej, więc wzięłam ładną kopertę, napisałam krótki liścik i zostawiłam go w drzwiach. Później słyszę dzwonek do drzwi i widzę: stoi uśmiechnięta pani Wisława i tłumaczy, że chciałaby odebrać przesyłkę. Za to, że przechowaliśmy paczkę podarowała nam czekoladki. To było niepotrzebne, ale niezwykle miłe - przyznaje Maria Staszek.
             Sąsiedzi wspominają, jak spotykali noblistkę, która wracała z kiosku z gazetami czy z małą reklamóweczką z zakupami z pobliskiego targu. - Można ją było spotkać o określonych godzinach, jak sobie spaceruje nieśpiesznym krokiem. To było jak rytuał - mówią.
            Wisława Szymborska w kiosku nieopodal bloku miała założoną teczkę, do której sprzedawczynie odkładały jej gazety. Zwykle sama przychodziła je odbierać. - To była moja najsympatyczniejsza klientka. Zawsze miała czas, żeby porozmawiać i pożartować. Nigdy nie widziałam, żeby na jej twarzy rysowała się jakaś troska. Zawsze przychodziła z uśmiechem - opowiada Ewa Gołda, która obsługiwała noblistkę przez ostatnich 11 lat. - Nie dawała po sobie poznać, że jest wielką poetką. Była niezwykle bezpośrednia i troskliwa. Kiedy moja zmienniczka się rozchorowała, pani Wisława przychodziła i pytała o jej zdrowie. A kiedy sklep miał zostać zamknięty rozpaczała, że nie wyobraża sobie, żeby mogła robić zakupy w innym miejscu i więcej się z nami nie spotykać. Wszyscy ją uwielbiałyśmy, można powiedzieć, że była naszą serdeczną przyjaciółką. 

Źródło: http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kraj/1206554-krakow-wielkiej-poetki.html,0:pag:2,0:pag:1#nav0

 

Alejka spacerowa koło domu noblistki

     [...]  Po otrzymaniu Nobla w jej życiu pojawił się sekretarz Michał Rusinek. Ujął ją już pierwszego dnia, kiedy nie mogąc wyłączyć ciągle dzwoniącego telefonu po prostu przeciął nożyczkami kabel. Choć przez lata poetka i sekretarz zwracali się do siebie na“pan“ i " pan“i, łączyła ich wielka nić porozumienia, zamiłowanie do abstrakcyjnego humoru i podobne postrzeganie świata. Żartowali, bawiąc się codziennością. Gdy np. Michał Rusinek dzwonił do noblistki, mówiąc, że właśnie przyjechał z grupą Japończyków, którzy marzą, by się z nią sfotografować, była pewna, że żartuje. Śmiała się także wiedząc, że to dowcip, gdy tłumaczył, że zapraszającym poetkę na sprzątanie świata odpowiedział, iż mają miotłę, ale używana jest ona w celach komunikacyjnych.
      Michał Rusinek znał położenie każdej książki w mieszkaniu noblistki, a jak wiadomo było ich w trzypokojowym apartamencie bardzo wiele. Nie jest także tajemnicą, że gdy sekretarz coś przeskrobał, za karę otwierał poetce słoiki, z którymi jak powszechnie wiadomo zupełnie sobie nie radziła. Po całym dniu pracy żegnali się zawsze stwierdzeniem, że zrobili kawał nikomu niepotrzebnej roboty. [...]


Krakowskie tramwaje przystrojone flagami z kirem 


Gdy odchodzą z tego świata poeci, zawsze przypomina mi się piosenka, 
którą śpiewa
Edyta Geppert:

Poeci nie zjawiają się przypadkiem
Z niebieskich do nas przybywają stron
Na zawsze niezgłębioną jest zagadką
Dlaczego z nami los swój dzielić chcą
W źrenicach tych posłańców prosto z nieba
Istnienia smutek i marzenia blask
W chaosie ziemskich spraw ich serca wiecznie płoną dając znak
Tym którzy zabłądzili w mgle

Odchodzą tak jak przyszli niespodzianie
Zbyt prędko wypełniają się ich dni
I znów na długo zostajemy sami
Być może trochę lepsi dzięki nim
Bezbronni, samotni w naszym świecie
Tak, jakby niepotrzebni byli już
Odchodzą komedianci, muzykanci i poeci
Sternicy zagubionych naszych dusz

Ich pieśni ptaki w lasach wciąż śpiewają
I wieniec ziół rozsiewa po nich wiatr
Odchodzą stąd, lecz nie, nie umierają
Sumieniem naszym niespokojnym są

A kiedy mój czas także się wyczerpie
Poproszę cicho już ostatkiem tchu
Daj Boże proszę daj nadziei choć iskierkę
Że i ja też nie przypadkiem byłam tu







Odkryta w trakcie spaceru, z pewnością
     niedawno otworzona, 
księgarnia "CZYTANIE" 
 przy ul. Królewskiej

Robię jej darmową reklamę:) Dziś, gdy miejskie ulice pustoszeją za sprawą coraz większej liczby banków, warto  mocno wspierać księgarzy, cukierników i innych rzemieślników czy drobnych przedsiębiorców.




                                                                                       tomików  Szymborskiej...


Księgarnia usytuowana jest prawie na przeciwko 
    niedawno odnowionego wieżowca z piękną mozaiką










11 komentarzy:

  1. Interesujące zdjęcia. A taka właśnie była Szymborska - niezwykle skromna i ciepła osoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś wyczytałam, że kiedyś pewna dziennikarka spytała:
      -Pani Wisławo, tytuł Pani tomiku brzmi "Chwila"? Czy miała Pana na myśli Horacjańskie carpe diem czy raczej czas marny z Księgi Koheleta?
      Zakłopotana poetka odparła:
      -Yyyyyyy, to już jak tam Pani chce.:)

      Usuń
  2. Krakusom to dobrze. Nawet noblistka za ścianą. Że o książkach za pół ceny nie wspomnę.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapominajmy o poetach nie-noblistach;)

      Usuń
  3. Dziękuję za tego posta:)
    Mamy z mężem takie osobiste, zabawne ( powiedziałabym w Szymborskim stylu) wspomnienie Wisławy S. Półtora roku temu, w lipcu byliśmy w Lubomierzu. Wjeżdżając pod stroma, wąziutką, górkę. Sądząc, że okolica jest dość pusta, Z. przygazował mocniej i ruszył z kopyta. Sekundę później zahamował gwałtownie i to samo zrobiła wychodząca z lasku tuz obok nasza noblistka. Uśmiechnięta, elegancka, z torebeczką zawieszoną na jednej ręce i garnuszkiem pełnym jagód w drugiej:) Z powiedział głośno to co ja pomyślałam :"przejechałbym noblistkę. Nasza jedyna noblistkę:)".
    I takie było nasze jedyne, osobiste spotkanie z Wisława Szymborską. Noblistką:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka piękna historia! Pośmiałam się. Dziękuję:)

      Usuń
  4. Co za ceny w tej księgarni! Zgarnęłabym kilka tomów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy..." książek:)

      Usuń
  5. Mam to szczęście, że mam tę księgarnię pod nosem, a tomiki Szymborskiej leżą w środku zaraz przy wejściu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam niedaleko.:) Miesiąc temu tam byłam i wyszłam z trzema kiążkami, które wciąż czekają, aż w końcu poświęcę im większą uwagę.

      Usuń
  6. Anonimowy27.10.12

    Dwa słowa: balans bieli.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku, dziękuję za pozostawienie komentarza. Niestety nie zawsze jestem w stanie szybko odpowiedzieć. Proszę zatem o cierpliwość.