Płynęły barki wieków - ciemny stary testament,
przez fale barbarzyńskich rzek i głucho
na każdym kroku epok odbijało: amen,
jakby kto ziemi krzyczał prosto w ucho.
Ciągnęły lat wielbłądy i wędrówki ludów
pośród znaków, zbrodniarzy, proroków i cudów.
A coraz czarniej było. Dymów krągłe dynie.
Coraz duszniej przygasał rząd ofiarnych kaplic…
Krzysztof Kamil
Baczyński, Poemat o Chrystusie dziecięcym
Wszyscy, którzy
rodzili się w sferach inteligenckich (i nie tylko inteligenckich), od początku
niepodległości byli dziećmi nadziei, chowanymi do lepszego losu, wyposażonymi w
niezwykłą staranność wychowania, które polegało na wpajaniu najwyższych
wartości; od dziecka kształceni, naznaczeni przyszłością, która miała być inna,
niż się zdarzyła, a w której mieli budować Polskę nowoczesną, sprawiedliwą, wspaniałą,
zwycięską. Jakież niezwykłe było to pokolenie Baczyńskiego! Rówieśnicy poety
pięknie się uczyli, przyjaźnili i kochali: rodziców, nauczycieli, potem żony i
mężów oraz Polskę. Gotowi byli do największych poświęceń w obronie
zaszczepionych im ideałów wolnościowych, bo w takim duchu byli wychowywani
przez dom rodzinny, szkołę i harcerstwo. Tak jak kamień szlachetnieje w rękach
mistrzów, tak samo dzieci, które urodziły się w wolnej Polsce po 123 latach
nocy rozbiorowej, dorastały i doskonaliły się pod wpływem rodziców, pedagogów i
instruktorów harcerskich. Dzięki tym trzem
środowiskom wychowawczym dzieci stawały się wspaniałomyślnymi, dzielnymi,
harmonijnymi młodymi ludźmi.
W rozdziale
poświęconym łączniczce i sanitariuszce II plutonu „Alek” 2. kompanii „Rudy”
harcerskiego batalionu AK „Zośka - Dorocie Łempickiej, ps. „Dorota”, Barbara Wachowicz
przywołuje wspomnienia wychowanek słynnej warszawskiej Szkoły Dwóch Jadwig. Są
to znamienne słowa dla wszystkich dziewcząt walczącej Warszawy, gdyż każda z
nich z olbrzymią admiracją wypowiadała się o gronie pedagogicznym i
ich wpływie na formację pokolenia. Przedwojenna młodzież zaszczepiona była w najwyższe wartości, gdy przyszło im walczyć z obydwoma najeźdźcami
w czasie drugiej wojny światowej. Symbolami całego pokolenia wykształconego i
wychowanego w II Rzeczpospolitej są Rudy, Alek, Zośka i inni utrwaleni przez
Aleksandra Kamińskiego na kartach Kamieni
na szaniec.
Dlatego wspaniałe
dzieło Barbary Wachowicz otwiera sylwetka Zdzisławy Bytnar - Matuli Polskich
Harcerzy, matki Janka i Dusi (zmarła 20 lat temu, 13 sierpnia 1994 roku).
Książka jest hołdem złożonym nie tylko kobietom walczącym w Powstaniu
Warszawskim, ale całemu pokoleniu Kolumbów oraz ich rodom, w których kultywowano niepodległościowe tradycje.
Poświęcona jest losom młodzieży z Armii Krajowej liczącej w 1944 roku ponad
trzysta tysięcy żołnierzy. W jej skład wchodziły Szare Szeregi, które liczyły
około piętnastu tysięcy harcerzy i harcerek. Losy niektórych kobiet mistrzowsko
sportretowanych przez pisarkę osnute są wokół batalionów „Zośka” i „Parasol”,
które w Powstaniu Warszawskim walczyły w zgrupowaniu „Radosław” na Woli,
Powązkach, Starym Mieście i Powiślu. Pozostałe bohaterki zachwycającej księgi związane były z innymi
oddziałami, nie mniej zasłużonymi w walce o niepodległość Polski. Monumentalne
dzieło Barbary Wachowicz tworzą sylwetki osiemnastu (pomijając Zdzisławę Bytnarową) znanych i mniej znanych Polek,
które walczyły o wolność przeciwko niemieckiemu ciemiężcy - sanitariuszek i
łączniczek zaangażowanych w konspirację i pomoc powstańcom. Każda z nich to
niezwykła i inspirująca osobowość! A ileż znaczących w naszej historii postaci
zapomnianych jawi się wokół sportretowanych przez pisarkę kobiet! Zasługujących na
wydobycie z niepamięci.
Bezmierna groza
okupacyjna panowała przez pięć lat nad ojczyzną i miastem. „Coraz czarniej
było”. Nadeszła godzina „W”. Ciemiężony naród powstał przeciw niemieckiemu najeźdźcy
przy bierności Armii Czerwonej i sojuszników Polski. Dzięki młodym chłopcom i
dziewczętom, którzy stworzyli armię podziemną, na chwilę wróciła wolna Polska.
Mieli nieraz niemieckie mundury zdobyczne, ale biało-czerwone opaski i czapki z
orłem w koronie. Zebrane i spisane przez Barbarę Wachowicz wspomnienia
bohaterek zrywu sierpniowego uderzają w najczulsze struny, wstrząsając
bestialstwem wroga i bezmiarem cierpienia... W trakcie lektury cały czas
wzruszenie dusi w gardle. Wszystkie kobiety, które przeżyły, wracając po latach
do sierpniowych dni, wyznają, że młodych Polaków cementowały wtedy prawdziwe
braterstwo, więź, honor, duma i miłość do ojczyzny. Obok bohaterstwa dział się
cud braterstwa. Książka Barbary pokazuje sierpniowy zryw w taki sposób, że
czytającemu udzielają się opowiadane przez „dziewczęta walczącej Warszawy”
odczucia związane z Powstaniem: wszechobecny strach, osaczający chaos, śmierć,
okrucieństwo wroga, ból i cierpienie... Znajdują się w niej obrazy nie tylko zmagań
powstańców z okupantem, ale też walki ludności cywilnej o przetrwanie.
Człowieka chroniącego się w piwnicach czy schronach, przemykającego się pod
murami, aby tylko wymknąć się z pułapki. Sportretowane przez Wachowicz kobiety
wielokrotnie wskazują na gehennę ludności i jej bohaterstwo. Jedna z nich,
Barbara Grocholska-Kurkowiak, ps. „Kuczerawa”, po wojnie mistrzyni sportu
narciarskiego, powie pisarce, że na tytuł
bohaterów Warszawy zasłużyła sobie także w pełni ludność cywilna. Garnęli się
mieszkańcy Mokotowa do kopania rowów, sypali okopy, przekradali się do nas,
żeby przynieść coś do jedzenia… I tak okrutnie ginęli - bezbronni, gdy Niemcy
opanowywali ich domy.
Barbarę
Wachowicz należy zaliczyć do autorów reportaży historycznych i biograficznych
nowej fali. Gatunek ten zapoczątkował Marian Brandys, jego śladami poszli
Krzysztof Kąkolewski, Wiesław Budzyński, Joanna Siedlecka, Aleksandra
Ziółkowska-Boehm i właśnie Wachowicz. Biografistyka reporterska stała się
dominującym gatunkiem pisarstwa dokumentalnego. Jej autorzy doszli do
niezwykłej perfekcji, a przewyższają innych tym, że poza archiwaliami i
bibliotekami korzystają z potężnych środków, jakimi dysponuje reportaż:
wywiadów, rozmów, wieloletnich przyjaźni owocujących zdobyciem cennych archiwów
rodzinnych, badań żywych ludzi i wyszarpywania z ich pamięci bezcennych danych.
Taki autor musi się jednak spieszyć, nie może czekać, aż świadkowie wydarzeń
umrą. I zdarza się, że rozmawiał ze swoimi świadkami wydarzeń w ostatniej
chwili. W literaturze faktu możemy obserwować szczególny rodzaj identyfikacji
autora z bohaterami książek. U Barbary Wachowicz przejawia się to ujmującymi
opisami swoich spotkań, wspólnych podróży i wieloletnich przyjaźni z
„powstańczymi harcerkami” i ich rodzinami. Poruszające są te fragmenty, które
odkrywają pasję i zaangażowanie pisarki.
Książkę wzbogaca
wprost niesamowita ilość fotografii. Unikatowych! Sprawiają one, że opowieści
pisarki o dzielnych Polkach, przeplatane skrzętnie przez nią przez lata
zbieranymi oraz zapisanymi wspomnieniami, przeradzają się w coś niemal
namacalnego, a literacki, doskonale nam znany z poprzednich książek Wachowicz,
styl powoduje, iż każda bohaterka powstańczej Warszawy staje się bliska sercu.
Bohaterki powstańczej Warszawy to wiekopomne dzieło. Dzięki monumentalnej
książce Barbary Wachowicz memento o dzielnych polskich kobietach pójdzie przez
pokolenia. Roman Bratny, spacerując po Żoliborzu, powiedział Alinie Janowskiej,
że
idziemy
przez życie darowane nam z wyroków losów, ale ciągle dociera do nas szept
naszych poległych.
Ten szept
będziemy wciąż słyszeć, między innymi dzięki takim książkom-pomnikom. Sięgając
po dzieło Barbary Wachowicz, możemy spłacić dług wdzięczności bohaterkom
powstańczej Warszawy, zarówno poległym, jak i tym, które ocalały z pożogi
wojennej, oraz przedłużyć brutalnie przerwane życie ich generacji w narodowej
pamięci.
Czytając książkę
Wachowicz, można zanurzyć się w polskości, gdyż pisarka, przywołując wypowiedzi
swoich bohaterek oraz listy, pamiętniki i relacje bliskich, ukazuje w pełni jej
istotę i przejawy. Z kart dzieła przebija również wielka miłość do polskiej
literatury. Dziewczęta powstańczej Warszawy wielokrotnie cytują
zapamiętane z lat szkolnej edukacji strofy naszych największych poetów i
pisarzy. Literatura, którą zgłębiano w szkołach przed wojną oraz na tajnych
kompletach, dawała powstańcom moc, a słowa tworzonych w trakcie okupacji pieśni
rozbrzmiewały i podtrzymywały na duchu każdego dnia coraz bardziej
beznadziejnej walki. Świadczą o tym słowa Danuty Szaflarskiej, ps.
„Młynarzówna”:
Te dni grozy i śmierci nie
odebrały nam tego, co najdroższe - urody mowy polskiej. Poezja polska, sztuka -
to była nasza broń, nasze krzepienie serc.
Danuta
Zdanowicz-Rossmanowa, opowiadając pisarce o harcerskiej „Akcji M”, która
polegała na niesieniu pomocy najbiedniejszej młodzieży spoza Szarych Szeregów,
wspomina o tym, jak kolportowali wśród niej wartościowe książki pod hasłem:
Książka postawiona na półce umiera. Dopiero w Twoim ręku,
w ręku czytelnika, żyje i pracuje. Praca dobrej książki tworzy w Tobie nowe
wartości, wzbogaca Twą pomysłowość, dodaje siły. Nie pozwolimy książce umierać.
Jestem
przekonana, że książka Barbary Wachowicz będzie długo żywotna, bo znajdzie
wielu czytelników, dla których stanie się życiodajną i ubogacającą siłą w
dzisiejszym świecie, w którym szaleje
komercja, kult pieniądza, a odwieczne wartości często spycha się w kąt -
jak napisała w 2007 roku do pisarki młoda harcerka, wspominając swoje kontakty
z jedną z bohaterek walczącej stolicy, Haliną Zdunin-Karwicką, ps. „Janina” i „Lutowa”.
Podsuwasz nam piękną książkę. Gdy czytam początek, to przypominam sobie atak T.Borowskiego na Zofię Kossak, że w obozie wywyższała Polki ponad inne narodowości. A przecież autorka "Z otchłani" jechała w transporcie z więźniarkami Pawiaka - kwiatem inteligencji, patriotyzmu! "Bohaterki powstańczej Warszawy" z pewnością staną kiedyś obok lawendowej serii pani Wachowicz:)
OdpowiedzUsuńGdy czytałam tę książkę, cały świat wokół przestał dla mnie istnieć.
UsuńO Zofii Kossak-Szczuckiej wspomina jedna z "dziewcząt walczącej Warszawy" - Barbara Grocholska-Kurkowiak (sława polskich Tatr). Jej mama (Barbara z Czetwertyńskich) działała o boku pisarki we Froncie Odrodzenia Polski i Radzie Pomocy Żydom "Żegota". Wszystkie kobiety wspaniałe i wielkie patriotki.
Jeszcze chce dodać, skoro już wspomniałam o B. Grocholskiej, że na Polona.pl można przeczytać pamiętniki jej prababki!
UsuńPAMIĘTNIKI
Xawery z Brzozowskich
GROCHOLSKIEJ
uporządkowane
i dopełnione na podstawie własnych jej listów
i współczesnych korespondencyj,
PRZEZ
Ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.
Jestem częsta bywalczynią Polony, a o tych pamiętnikach Grocholskiej nie wiedziałam! Dzięki! Już namierzyłam! Ależ się cieszę!
UsuńXawera Grocholska była matką Marii, późniejszej Czartoryskiej, żony Witolda. Po śmierci męża Maria wstąpiła do zakonu (Klasztor Karmelitanek w Krakowie). Mam taką niewielką książeczkę "Księżna w trepkach", to szkic biograficzny o niej, wydany w 2000 r. przez Wyd. Karmelitów Bosych w Krakowie.
Wczoraj sobie te pamiętniki poczytałam. Wspaniała lektura. Oczywiście o córce Marii jest wzmianka w książce Wachowicz, która pisze o niej, że zrobiła świetny mariaż, bo poślubiła księcia Witolda Czartoryskiego, zresztą skazanego zaocznie przez Moskali na śmierć. Jest tez jej zdjęcie.
UsuńChętnie bym przeczytała tę książeczkę "Księżna w trepkach".
Podobna książka są chyba "Dziewczyny z Powstania". Dzięki Twojej recenzji mam w planach oba te tytuły. .
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
Tak, książki A. Herbich jeszcze nie czytałam, choć mam w planach. Najpierw muszę ją zdobyć.
UsuńCały Twój wstęp o wychowaniu pokolenia wojennego pokrywa się z przesłaniem książki "Magdulka i cały świat". Też zgadzam się, że losy tych dziewcząt należy wydobyć z niepamięci. Chętnie, chociaż z bólem serca sięgam po takie "pomniki"... Piękna recenzja.
OdpowiedzUsuńObydwie książki zachwycające i pod względem przesłania tak samo nośne i krzepiące. Polecam gorąco!
Usuń"Magdulkę" mam i do tej pory jestem pod jej wrażeniem. Oczywiście "Bohaterki" muszą stanąć obok na półce...
UsuńRecenzja napisana sercem, widać że książka poruszyła i wzruszyła.
OdpowiedzUsuńKolejnej zachęty po takiej recenzji mi nie potrzeba.
Trzeba przeczytać i podsunąć innym.
Ogromnie mnie poruszyła... Co chwile popłakiwałam...
UsuńNa dodatek taka osoba jak Ty może znaleźć w tej książce wiele inspiracji do napisania kolejnej książki o kobietach, które żyły w Twojej ulubionej epoce, czyli XIX wieku. Bo Barbara Wachowicz opisuje przodków każdej bohaterki i podaje wiele rewelacyjnych informacji! Na przykład "La divine Xaverine"...
Muszę przeczytać tę książkę, tak samo jak wspomniane już "Dziewczyny z powstania". Bardzo dobrze, że takie dzieła powstają.
OdpowiedzUsuńZachęcam. Każda szanująca się Polka powinna mieć tę książkę w domu!
UsuńZachęciłaś mnie Beato do nabycia tej książki . Warto ją nie tylko przeczytać ale i mieć więc wykorzystuję swoje mozliwości obniżenia jej ceny i nabywam.
OdpowiedzUsuńCzytałam ją jednym tchem. Szkoda tylko, że nie ma indeksu nazwisk na końcu tej wspaniałej księgi. Łatwiej byłoby wędrować po kartach książkami tropami pewnych nazwisk. Ratowałam się karteluszkami. Efekt jest taki, że cały egzemplarz mam obklejony:)
UsuńBłąd. Miało być "kartach książki".
Usuń